wtorek, 25 marca 2014

Epizod 67: Podlas czyli największa dzielnica Żyrardowa


           Największą i zarazem najbardziej zaludnioną dzielnicą obecnego Żyrardowa u schyłku XIX wieku był Podlas. Terytorialnie rozciągał się od torów kolejowych, aż do zabudowań na ulicy Sokulskiej (dziś Żeromskiego), mimo iż w świadomości większości mieszkańców Podlasem zwykło nazywać się teren zlokalizowany pomiędzu ulicą Długą (Limanowskiego), a Mostową, która dawniej miała połączenie mostkiem na Pisi z resztą dzielnicy wraz z przyległymi ulicami.
         Najstarszą ulicą tejże dzielnicy była Sokulska będąca, tak w ogóle, jedną z pierwszych arterii dzisiejszego Żyrardowa, służąc jako droga narolna do Sokula. 
plan z 1867 roku z zaznaczoną ulicą Sokulską
      Droga ta pojawią się bowiem na jednej z pierwszych map Żyrardowa z 1867 roku, także możemy być pewni, iż istniała już dużo wcześniej. Niemniej w latach 1885-1896 została zabudowana domami pełniącymi rolę niemieckiej kolonii urzędniczej zakładów żyrardowskich. Docelowo stanęło tam sześć domów piętrowych usytuowanych po obu stronach ulicy, tuż za dawnym drewnianym mostem i jazem Luca, na niestniejącym obecnie korycie rzeki, które zostało przesunięte w stronę pobliskiego lasu. Była to również ulica najbardziej odróżniająca sie od pozostałych w dzielnicy, zwłaszcza we wczesnym okresie, kiedy to stylowe wille z ogródkami wznosiły się wzdłuż drogi, zastępowane jednak stopniowo pospolitymi drewniakami. Charakteru ulicy dodawał kościół ewangelicki.
         Jednak typowy Podlas to rejon ulic Mostowej, Głównej (czyli dzisiejszej Szopena), 11 Listopada oraz Pańskiej. 
Teren ten został rozparcelowany w latach 1886-1903. Wówczas pomiędzy linią kolejową, rzeką Pisią, a lasem guzowskim został zabudowany 99 domami mieszkalnymi wzdłuż nowych ulic: Głównej (Szopena), Żabiej, Mostowej, Wschodniej (Wyspiańskiego), Radziwiłłowskiej, Wierzbowej, Pańskiej, Ciasnej przechodzącej w niestniejącą obecnie Świętojańską, Leśnej (11 Listopada)  oraz zlokalizowanej w zachodniej części dzielnicy ulicy Farbiarskiej.

        Zabudowa ta była bezładna z niskimi drewniakami, aczkolwiek urokliwymi, z galeryjkami, gzymsami i fryzami rzeźbionymi przez nielichych cieślów.
Teren ten zamieszkiwała największa biedota kształtującego się powoli, acz konsekwentnie Żyrardowa, odróżniająca się od reszty ludności zamieszkującej pozostałe kolonie otaczające Osadę Fabryczną i Rudę. Mieszkańcy Podlasu mówi wiejskim językiem, ubierali się nad wyraz biednie i generalnie egzystowali według typowo wiejskiego trybu życia. Mieszkało tam wielu robotników pobliskich zakładów, zwykle na komornym. Te oto trudne warunki bytowe bardzo zbliżały ludzi do siebie, będąc przyczynkiem do tworzenia sie zażyłych stosunków sąsiedzkich. Pobliski las wykorzystywano jako źródło opału. W obejściach trzymano kozy, krowy, świnie czy kury, a w przydomowych, niewielkich ogródkach uprawiano warzywa, starając sie w ten sposób choć troche polepszyć swój byt. Ludzie ci najlepiej czuli sie we własnym gronie, a na mieszkańców innych dzielnic patrzyli krzywym okiem i nieufnie. Z tego też powodu młodzież zamieszkująca Podlas okryta była złą sławą. Solidarna we własnym gronie, nie stroniła od bijatyk przejawiając wyższy poziom agresji niż ich równieśnicy z innych dzielnic. Konsekwencją tego był całkowity brak poszanowania dla cudzej własności, czyli krótko mówiąc kradli na potęgę, zawsze jednak poza granicami swojej dzielnicy.
          Stopniowo lecz nieubłagalnie dzielnica powoli zaczęła wchłaniać pobliski las. A to nowe osiedle Żeromskiego, a to przedszkole, czy szkoły. 
         Dziś nie ma już dawnego przedszkola w drewniaku służącym wcześniej za prewentorium przeciwgruźlicze, nie ma dawnej mleczarni, a pałacyk w których sławny Karol Marczak kręcił filmy przyrodnicze, służący następnie jako areszt, dziś świeci pustkami i straszy przechodniów. Nie ma już kaplicy Mariawitów przy Mostowej, a dawny Podlas wrósł w niewielką Piotrowinę. 
dawny dom Łaguty
        Wreszcie Podlas to park miejski z niestniejącą już muszlą koncertową. Park przepełniony zielenią, który w niedziele wypełniał się gwarem wypoczywających po trudach tygodnia robotników. Ów park został urządzony z funduszy zakładowych przez samego Dittricha. 
       Do dziś, na szczęście, pozostały nam drewniana willa Zyskinda oraz dawny "dom Łaguty", gustowny pałacyk tuż obok niestniejącej mleczarni. Według miejscowej legendy zbudowany został dla pewnego carskiego pułkownika przez jego żołnierzy, traktowanych podobno batem jak niewolników i pędzonyvh do roboty. Mówi się, że kilku z nich zmarło z wycieńczenia, a on sam zwariował. Podobno do dziś słychać świst kozackich nahajek i wrzaski pokutującego pułkownika. 
Podobno...             

Brak komentarzy: