czwartek, 16 kwietnia 2015

Epizod 114 -Żyrardowski cmentarz katolicki

         Kilkukilometrowe procesje dawnym traktem łączącym Rawę Mazowiecką z Sochaczewem lub marsz pod lasem przez Działki. Niekończące się rzesze ludzi zmierzających czy to do kościoła, czy w kondukcie pogrzebowym. Nad wyraz uciążliwe i czasochłonne. Takie jednak były żyrardowskie realia w początkowych latach istnienia Osady. Wszak w Wiskitkach, bo o nich oczywiście mowa, znajdowała się parafia oraz zlokalizowany jeszcze dalej cmentarz.
       Jednak coraz prężniejszy rozwój Osady oraz wzrastającą liczba ludności zamieszkująca rozwijające się tereny przyfabryczne doprowadziły do paradoksalnej sytuacji, gdzie prowincjonalne i mające swoje lata świetności za sobą Wiskitki stanowiły centrum kultu religijnego mieszkańców Osady, Rudy oraz okolicznych wsi tworzących jeszcze wtedy nieformalną aglomerację dzisiejszego Żyrardowa. Właściciele Zakładów również widzieli ten problem.
      Postanowiono wówczas nabyć od właściciela dóbr guzowskich hr. Feliksa Sobańskiego, nota bene posiadacza ogromnych, niezagospodarowanych połaci ziemi, działkę usytuowaną poza Osadą, na przedłużeniu dzisiejszej ulicy Bolesława Limanowskiego, o powierzchni 10 ha i 860 m kw. Darowizna nastąpiła w roku 1874, jednak pierwsze pochówki zostały przeprowadzone dopiero w 1881 roku. Aby zadość uczynić nie tylko Katolikom, wytyczono również część dla Ewangelików oraz Prawosławnych.Tak oto powstał fabryczny cmentarz, który przez pierwsze 13 lat podlegał pod administrację zakładów. Wszak na terenie obecnego Żyrardowa ówcześnie tylko Baptyści posiadali swój zbór i dopiero utworzenie w 1894 roku katolickiej parafii przyczyniło się do przekazania terenu w zarząd kościelny.
      Pochówki na żyrardowskim cmentarzu nie odbiegały od przyjętych wówczas norm. Najlepsze miejsca tradycyjnie znajdowały się przy głównej alei, tuż za żelazną bramą oraz w pobliżu kaplicy cmentarnej. Najgorsze, pod wykonanym jak większość budynków w Osadzie z radziejowickiej cegły, murem okalającym teren, gdzie grzebano m.in. samobójców. Nawet dziś, spacerując wzdłuż niego można jeszcze znaleźć niepozorne, zaniedbane kopce ziemi, a wczytując się w niewyraźne napisy na wyblakłych od słońca tabliczkach zawierające słowa "zginął śm. tragiczną" uświadamiamy sobie jak czasami krótkie i tragiczne może być ludzkie życie.
      Wracając jednak do części cmentarza, tej reprezentacyjnej, poza wymienionymi miejscami pochówku osób zasłużonych i wybitnych, w latach 60-tych powstała jeszcze jedna aleja przeznaczona dla lokalnych partyjnych prominentów, działaczy czy żołnierzy AL i GL tzw. "aleja zasłużonych". Jest to jednak temat na inne rozważania.
      Dziś, stary cmentarz katolicki dzięki monumentalnym i wiekowym drzewom wyrastającym spomiędzy coraz to starszych nagrobków nabrał charakteru. I jakże kontrastuje on z nową nekropolią pozbawioną tej ochrony, choćby przed hulającym pomiędzy pomnikami wiatrem.
           

czwartek, 2 kwietnia 2015

Epizod 113 - Żyrardów też swój teatr miał, czyli Andrzej Modrzejewski i jego scena

          Scena. Piękne, stylowe dekoracje, długie ciężkie kurtyny, a do tego oświetlenie gazowe.  Tak prezentował się właśnie żyrardowski teatr założony przez Andrzeja Modrzejewskiego w 1903 roku, a mieszczący się w oficynie "Domu Krastynki".
       Sam pomysł założenia własnego, prywatnego teatru był przedsięwzięciem nad wyraz odważnym i ryzykownym. W końcu Żyrardów to miasto typowo robotnicze, gdzie na pierwszym miejscu do głosu dochodziły bardziej przyziemne potrzeby jak wyżywienie rodziny, aniżeli delektowanie się i rozwijanie poprzez przedstawienia teatralne. 
      Plany jednak były ambitne i szybko zostały wcielone w życie. Zorganizowano grupę aktorów, którzy występowali na scenie trzy razy w tygodniu wystawiając głównie jednoaktówki oraz komedyjki. Jednak nie tylko. Nieobce były aktorom nawet operetki, a podczas antraktów przygrywała widzom orkiestra fabryczna.
       Scena żyrardowskiego teatru była otwarta również dla amatorów, którzy prezentowali swój repertuar, a dodatkowe środki na utrzymanie pozyskiwano z wynajmu na okolicznościowe imprezy. Niestety, mimo tak szeroko podjętych działań teatr nie przynosił spodziewanego dochodu. Wiązało się to głównie z koniecznością zakupu biletów, co po pierwsze, nie było konkurencyjne w porównaniu do darmowej dla jej członków Resursy, a po drugie nie każdego z robotników stać było na taki zbytek i luksus. Faktycznie, tylko najtańsze bilety nabywane były przez widzów - robotników. Niestety ta niewielka publiczność nie była w stanie pokryć kosztów utrzymania teatru oraz gaż dla aktorów, także właściciel Andrzej Modrzejewski już po roku zaczął myśleć o sprzedaży bądź jego likwidacji. 
     Dużo większą popularnością cieszyła się restauracja przy teatrze, gdzie żyrardowscy robotnicy mogli skosztować piwa i oddać się pogawędkom bez typowego gwaru i zgiełku.
     Dziś, po żyrardowskim teatrze Andrzeja Modrzejewskiego pozostał budynek mieszczący sklep meblowy. Spostrzegawczy klient zauważy jednak pozostałości po dawnych czasach jego świetności kiedy to, w latach późniejszych, mieścił kino "Terra". Drewniana galeryjka i balkon ewidentnie wskazują gdzie znajdowała się scena, a następnie ekran.
Szkoda tylko, że ten dawny przybytek kultury dziś pełni tak przyziemną funkcję.
     A będąc na żyrardowskim cmentarzu warto odwiedzić grób jego założyciela i mecenasa kultury Andrzeja Modrzejewskiego (B1/1/5).