Podblich, czyli jedna z historycznych dzielnic Żyrardowa zlokalizowany został wzdłuż ulicy Wiskickiej (dziś 1-go Maja) oraz odchodzących od niej prostopadle mniejszych ulic. Jakże charakterystyczną cechą Podblichu był czytelny podział na część przemysłową, obejmującą południowa stronę ulicy Wiskickiej wraz z "Bielnikiem" oraz typowo mieszkalną, po drugiej stronie głównej arterii Żyrardowa. Co do części południowej teren dzielnicy został historycznie, sztywno zaznaczony, jednak część północna, bliżej Teklinowa, płynnie zlewała się właśnie z pobliską, niemiecką wsią, dodatkowo własnie częściowo, na południowych gruntach Teklinowa, została założona dzielnica Podblich.
plan Bielnika z 1921 roku |
W ten oto sposób w historię dzielnicy jak i całego miasta wrosły rodziny i kamienice Wittów, Kunstów, Haeberle, Klattów, czy Szmidtów. Do tego stopnia wpłyneli oni na życie Podblichu, iż mieszkańcy dla nazwania poszczególncyh kamienic, czy nawet ulic, używali potocznych nazw pochodzących od ich właścicieli. Tak w świadomości osób zamieszkających Podblich funkcjonowały domy Ananiasza Klatta, ulica Karola Witta posiadacza młyna przy ulicy Ogrodowej 12, czy Szmidta własciela jednej z garbarni na Teklinowie, a także kamienica i piekarnia Jana Haeberle'go wraz z "przechodniakiem", który zachował sie do dnia dzisiejszego. Działała tam również popularna Ajzertówka, czyli stolarnia Ajzerta zajmowana w późniejszym okresie przez spółdzielnię stolarzy. Domy czynszowe znajdowały się również po zachodniej stronie ulicy Teklinowskiej, czy przy ulicy Bratniej (dziś Kilińskiego), przy której dla odmiany część domów należała do Żydów, mieszcząc wiele warsztatów szewskich i krawieckich.
stare zabudowania Podblichu |
plan z widokiem na Podblich i Teklinów z 1921 roku |
Dawniej Podblich miał nawet swoja ulicę - Blichową, później Bielnikową, którą przechrzczono na Sławińskiego. Teren rozciągający się właśnie od tej ulicy, a po wybudowaniu koszar dla Kozaków, na wysokości ulicy Leszno zajmowała łąka, ciągnąca się aż do Starych Kozłowic. Na tej łące aż po horyzont, szeregi wbitych palików, a na nich rozpięte lniane płótna falowały na wietrze wybielając się naturalnie wystawione na działanie promieni słonecznych.
Dziś tak po koszarach, jak i bezkresnych łąkach nie ma śladu. Nie ma śladu również po Ajzertówce. Pozostało jednak wiele domów pamiętających dawne lata, kiedy to codziennie, o bladym świcie, tłumy robotników zmierzały w kierunku pobliskiej fabryki.
1 komentarz:
Dariusz!
Proszę, powiedz, że nie zachowały się do Kamienice Wittow Kunstów?
Prześlij komentarz