czwartek, 4 lutego 2016

Epizod 128 - Wspomnienie o kinie "Słońce", czyli ocalić od zapomnienia



 
      Nie będzie to czcza przechwałka, gdy napiszemy, że przez ponad 70 lat jego funkcjonowania przewinęło się przez nie wiele milionów widzów. Każdy z nas pamięta te długie, czasem bezowocne kolejki po jakże upragnione bilety. „Wejście Smoka”, „Gorączka Sobotniej Nocy”, „Godzilla” czy nieśmiertelna „Seksmisja” rozpalały zmysły i przenosiły nas w sferę marzeń, a niejedna para rozpoczynała swoje miłosne podboje, ukryta gdzieś w cieniu tylnych rzędów. To tu, jeszcze jako dzieci, przychodziliśmy sami bądź z rodzicami na nieśmiertelne niedzielne poranki z Colargolem, Bolkiem i Lolkiem, czy smutnymi Muminkami. To tu toczyło się życie towarzyskie młodzieży, kiedy to z niecierpliwością i ogromną ekscytacją czekaliśmy z biletami w zaciśniętych dłoniach na koncerty naszych idoli. „Armia”, Maanam”, „Dżem” czy „Wilki” , wszyscy oni byli przez ten krótki moment na wyciągnięcie ręki. Czy w końcu grupy „koników” rozprowadzające po horrendalnych cenach bilety na największe wydarzenia. Cofając się jeszcze o kilkanaście lat wielu pamięta Dni Filmu Radzieckiego, które odbywały się w kinie „Słońce”. 
     W momencie wywiezienia ostatniej cegły z przyszłego placu budowy pod funkcjonującą obecnie Dekadę, definitywne zakończył się wspaniały okres beztroskiego dzieciństwa, a to co nam pozostało to wielkie i niezatarte wspomnienia, których nikt nie odbierze. 
     A wszystko to rozpoczęło się w latach 20-tych XX wieku kiedy to za dolary przywiezione z Ameryki nieznany z nazwiska dorobkiewicz postanowił wybudować w mieście kolejne kino. Nie było mu jednak cieszyć się nim zbyt długo, gdyż  na skutek mocnej konkurencji ze strony miejscowego potentata Wilhelma Myszkowskiego ówczesnego właściciela „Bioskopu” i Terry” odsprzedał mu swoje „dziecko”, a jedyne co po nim pozostało oto odlewy dolarówek umieszczone na frontowej ścianie przypominające o pochodzeniu środków na jego budowę. Kino pod rządami Myszkowskiego dalej funkcjonowało. Aż wybuchała wojna. Niemcy przejęli budynek i ustanowili dwa dni w tygodniu jako „nur fur Deutsche” pozwalając w pozostałe korzystać z X muzy Polakom, a przy okazji obejmując kino dyspensą na łapanki i aresztowania. Te dwie godziny podczas projekcji stawały się gwarantem bezpieczeństwa dla widzów. Kiedy wojna zbliżała się ku końcowi Niemcy wywieźli jeden z projektorów, a drugi działający i użytkowany na bieżąco kazali zdemontować. Polacy postanowili za wszelką cenę go uratować i tak długo zwlekali i przeciągali demontaż, iż w końcu Niemcy w pośpiechu opuścili miasto. Już następnego dnia, czyli 17 stycznia 1945 roku, kino zostało obsadzone przez polska załogę. Karol Marczak, Ryszard Przygoda oraz operatorzy Czesław Dobrzyński i Tadeusz Miksa zajęli stanowiska i na drugi dzień uruchomili pierwszy film pt. Wyzwolenie Lublina” dostarczony przez Czołówkę Filmową Wojska Polskiego. Jako, że były właściciel zginął  w Oświęcimiu w 1943 roku , a władza ludowa przejmowała wszelkie przedsięwzięcia prywatne, kino przeszło na własność państwa stając się pierwszym uruchomionym w całym województwie. Sytuacja żyrardowskiej kinematografii tuż po wyzwoleniu nie była jednak do pozazdroszczenia. Brak filmów oraz środków na opłacenie pracowników nie wpłynęły deprymująco na pasjonatów jego szybkiego uruchomienia. Stopniowo, powoli kino stało się miejscem znanym z organizowania wieców, zjazdów i akademii, miejscem gdzie spotykali się ludzie z całego miasta. Przyszedł jednak rok 1948 kiedy to funkcjonowanie placówki zawisło na włosku. Otóż niefrasobliwość nowego operatora Zbigniewa Kopali spowodowała wybuch, a w konsekwencji groźny pożar. Zawalił się strop i balkon. Kino zostało zamknięte na całe osiem miesięcy, a straty wynioy ponad 3 miliony złotych. Czym jednak była wówczas siła kolektywu partyjnego. 
     Stare zdjęcia kina zupełnie nie przypominają widoku z lat naszej młodości. Jakże charakterystyczny i mocno kontrastujący z otoczeniem drewniaków był to budynek jeszcze w latach 50-tych. Murowana biała brama zwieńczona szyldem „Słońce”, a sam budynek lekko cofnięty tworzący wraz z bramą niewielkie podwórko, jakże odmienny i niepasujący do naszych wspomnień, kiedy to po przebudowie nie prezentował się już tak stylowo. Brama zniknęła. Front oszklono przystosowując go do wielu tego typu podobnych socjalistycznych maszkar, ale jedno można było przyznać, neon był zjawiskowy. 
    Lata mijały a kino nadal pełniło swoją kulturotwórczą funkcję. Tysiące seansów, miliony widzów i tyle samo wspomnień. Tak przez wiele lat. Aż w końcu i tu dotarł bezduszny kapitalizm, który wpierw zbeszcześcił przesiąknięte zamrożonymi w czasie obrazami ściany zasłaniając je meblościankami i deprecjonując do prymitywnego sklepu, aby po kilku latach skazać to miejsce na powolne unicestwienie, które dokonało się w 2010 roku.
    Kino "Słońce" przeszło do historii.
   

4 komentarze:

meteor2017 pisze...

Kino Słońce wykończyły kasety video, no może jeszcze telewizja satelitarna miała w tym jakiś udział (sam się uczyłem języka angielskiego oglądając filmy na takich kanałach jak Filmnet czy Sky Movies).

Podczas gdy wypożyczalnie kaset video przeżywały szczyt popularności, kino świeciło pustkami. Pamiętam jak pod koniec funkcjonowania kina byłem na filmie "Obcy 3", to oprócz mnie było może pięć osób. A na "Rodzinie Addamsów" (nie pamiętam 1 czy 2), były tylko trzy osoby, ale im się chyba film nie podobał, bo po kwadransie czy dwóch wyszły i zostałem sam na sali... jedyny raz w życiu. Przy takiej frekwencji kino po prostu musiało paść.

Potem chodzenie do kina znów zaczęło zyskiwać na popularności i gdy ruszyło mniejsze Kino Len, nigdy nie trafiłem na seans z taką małą liczbą widzów.

Anonimowy pisze...

W którym roku Kino Słońce przestało funkcjonować? w 1993 czy 1994 roku?

Anonimowy pisze...

Kino Słońce pod koniec swojego istnienia robiło maratony filmowe z kaset Video,na piętrze.

Anonimowy pisze...

Tytułem nadmienienia i nijako przyłaczenia się do postu ~meteor2017
jedna z wypożyczalni kaset vhs działała właśnie w korytarzyku kina po lewj strony od wejścia obok kas