czwartek, 14 maja 2015

Epizod 115 - Dawny park na Rudzie

    
      Kompleksowe podejście do potrzeb pracowników. Wykalkulowana i dopięta w każdym calu strategia zjednania sobie i przywiązania do wszechobecnego Zakładu. Ale nie tylko samą pracą człowiek żyje, choć zapewne w mniemaniu ówczesnych właścicieli i tak zbyt krótką. Nie można jednak przyznać, iż nie dbali oni choć w minimalnym stopniu o organizację jako takiego życia towarzyskiego swoich robotników. Mimo wszystko starali się zorganizować pracującym w pocie czoła pracownikom możliwości spędzenia tej niewielkiej ilości czasu wolnego. Z tego też powodu wydzierżawili teren zlokalizowany pomiędzy Aleją Dittricha, a dawną ulicą Ogrodową, całe 2/3 morgi.
       Ziemia ta pokryta była laskiem liściastym, o czym możemy się przekonać oglądając dawną panoramę Żyrardowa. Otóż pośród tego lasku, m.in. na terenie dzisiejszego sądu, znajdował się brzozowy gaj, który w 1884 roku wydzierżawiono od Romana Oppenheima. Wkrótce ogrodzono go płotem, zbudowano muszlę koncertową, altanki oraz podest do tańca. W niedziele i święta grała tamże nawet orkiestra fabryczna, a w majówki organizowano zabawy. Żyrardowska młodzież bawiła się tam chętnie korzystając z zamontowanych huśtawek, a istniejące wówczas dwa stawy gościły sennie pływające po nich łódki. Zimą zaś zmieniały się w ogólnodostępne ślizgawki.
      Niewielki park na Rudzie cieszył żyrardowskich robotników niezbyt długo. Na początku XX wieku teren ten rozpoczęto powoli rozparcelowywać. Stawy zasypano, wytyczono dzisiejsze ulice Henryka Sienkiewicza oraz Jana Dekerta, wkrótce założono piekarnię Siła, młyn, a przedsiębiorczy Żyd Dorembus wybudował elektrownię. Tak oto jedno z niewielu miejsc służących poprawie egzystencji, robotnikom odebrano.
      Dziś trudno sobie wyobrazić, iż ten gęsto zabudowany teren pokrywał lasek, a na terenie dawnych stawów funkcjonuje sąd. Park zniknął i odszedł w zapomnienie. A nam pozostaje jedynie pamięć i szczątkowe informacje o jego istnieniu.