piątek, 30 grudnia 2016

Epizod 141 - Zapomniany cmentarz Baptystów



     Nie każdy Żyrardowianin wie, a osoby przyjezdne nie mają pojęcia, iż jeszcze w latach 80-tych XX wieku w samym centrum dzisiejszego osiedla Wschód znajdowały się pozostałości  cmentarza Baptystów, którzy swój Dom Boży mieli i nadal mają przy ulicy 1-go Maja 112 i właśnie w pobliskiej wsi Teklinów zbór nabył działkę na założenie własnego miejsca pochówku. Historia powstania cmentarza sięga początków 1892 roku,  kiedy to gmina, reprezentowana przez Karola Witta i Henryka Wolfa rolników z Teklina, jednocześnie członków zboru, nabyła 42 pręty gruntu (783,72 m kw).
    Los gminy Baptystów, a w konsekwencji również cmentarza przypieczętował wybuch II wojny światowej. Akta i dokumenty bądź to zostały wywiezione przez uciekających wiernych bądź zaginęły w zawierusze wojennej.
    Rok 1955 przyniósł kolejną decyzję, a mianowicie działka nr 12 o pow 2372 m kw przeszła na własność  Skarbu Państwa, ponieważ zgodnie z rozpoczętymi działaniami wojennymi ówcześni właściciele Adolf Kuba i Teodor Kunst utracili posiadane nieruchomości. W końcu byli Niemcami.  
    I marazm taki trwał aż do lat 70-tych XX wieku kiedy to zgodnie z planowaną budową nowego osiedla postanowiono zagospodarować teren wówczas już zdewastowanego i zaniedbanego cmentarza. Dnia 17 maja 1973 roku przeprowadzono lustrację terenu stwierdzając, iż na nieogrodzonym i zarośniętym krzewami bzu i akacjami cmentarzu zachowało się tylko 16 grobów przy czym tylko trzy z nich posiadały widoczne i czytelne napisy. A były to pomniki Hedwiga Klatta zm. 26 czerwca 1937 roku, Hanny Jordan zm. w 1909 oraz Wilhelminy i Karola Witt zmarłych w 1934 roku. I na tej jakże wątłej podstawie lustrujący stwierdził, iż data 1937 roku była ostatnim rokiem pochówków. W związku z tym, decyzją z 9 października 1973 roku, zamknięto cmentarz i tu uwaga!  ewangelicko-augsburski wcześniej ustalając z ową gminą, iż nie rości sobie ona do niego praw. Badając dogłębnie ocalałe akta można jednak stwierdzić, iż zaszło tutaj "małe nieporozumienie", gdyż ewidentnie kościół ewangelicko -augsburski posiadał pierwotnie cmentarz tuż obok zakupionej przez Baptystów działki, ale po przyznaniu im terenu tuż obok głównego cmentarza, ich stare miejsce pochówku zostało zlikwidowane, a szczątki przeniesione. Ale żeby decydowali o przyszłości cmentarza Baptystów? 
     Teren, zgodnie z decyzją miał zostać przeznaczony jedynie na zieleń osiedlową, co jak widać zupełnie mija się z rzeczywistością, a szczątki miały zostać przeniesione na niesprecyzowany cmentarz. A jak naprawdę było, przekonano się podczas budowy pawilonów handlowych, kiedy to robotnicy wykopywali kości, a nawet czaszki pochowanych, które później walały się na hałdach ziemi służąc dzieciom jako rekwizyty do zabawy.
      Na kolejne dwadzieścia lat temat zamieciono pod dywan i dopiero odrodzenie się w Wolnej Polsce umożliwiło zborowi na ponowny rozwój i szukanie swoich praw w sądzie. Wrócił temat cmentarza. Wiele procesów, wpierw o zwrot ziemi, następnie o przyznanie odszkodowania, w końcu oddalenie przez ministerstwo wszelkich roszczeń nadal wiszą nad gminą, która do dnia dzisiejszego nie uzyskała jakiejkolwiek rekompensaty, jakiegokolwiek zadośćuczynienia za samowolę dawnych władz. I mimo posiadania dokumentu potwierdzającego nabycie części tejże działki o pow. 42 prętów, choć gmina była w stanie udowodnić, słowami dawnych wiernych, iż rzeczywiście istniał tam cmentarz, a pochówków dokonywano również po II wojnie światowej, do dnia dzisiejszego nic nie wskórano. Przecież nadal istnieją dokumenty nabycia przez Karola Witta i Henryka Wolfa  tychże terenów od Henryka Rummingera, czyli  gospodarstwa chłopskiego z przeznaczeniem pod cmentarz. I nawet jeśli ciężko będzie udowodnić fakt posiadania całych 2372 m kw terenu, to jednak te 42 pręty mają swoje odniesienie w aktach.
     Obecnie, miejsce poświęcone i w pewnym sensie mistyczne dla Baptystów, a także osób zainteresowanych pielęgnowaniem historycznych pozostałości wielokulturowości Żyrardowa, zostało zagospodarowane osiedlowymi pawilonami handlowymi, placem zabaw oraz wieżowcem,  a jedynymi świadkami minionych lat są nieliczne robinie akacjowe spoglądające z wysokości swych koron, na jakże zmienioną, otaczającą je przestrzeń. 
    Brak jakichkolwiek znaków, świadczących o symbolice tego miejsca, zawstydza i daje do myślenia, co może kiedyś stać się z nami.