piątek, 19 sierpnia 2016

Epizod 136 - Jak żyrardowski kościół stał sie parafią

     Dzień 22 maja 1898 roku stał się dla mieszkańców ówczesnego Żyrardowa dniem szczególnym. Oto wówczas, po wielu latach starań i oczekiwań, udało się mianować żyrardowski kościół parafialnym. Dokonał tego podczas sumy dziekan grodziski ks. Antoni Maciążkiewicz odłączając w końcu wielotysięczną Osadę Fabryczną od pobliskich Wiskitek. Pępowina została odcięta. A trwało to ponad 25 lat, od czasu gdy właściciele żyrardowskiej fabryki wyjednali u Ministra Spraw Wewnętrznych, dokumentem z dnia 19 marca 1873 roku, możliwość urządzenia w prywatnym domu kaplicy oraz na przyległych gruntach cmentarza grzebalnego.

       Jak wiadomo na urzeczywistnienie trzeba było czekać kolejne lata i dopiero w 1881 otworzono cmentarz, a rok później uruchomiono kaplicę pod zarządem ks. Antoniego Folksmanna, wikariusza wiskickiego, będącego zarazem pierwszym kapelanem fabrycznym.


       Mijały kolejne lata, zmieniali się kapelani, wybudowano pierwszy kościół, ale nadal Osada podlegała pod parafię Wiskitki. Kolejnym krokiem, przybliżającym do rychłego wydzielenia nowej parafii, było założenie ksiąg stanu cywilnego opatrzone datą 13 sierpnia 1893 roku. Mimo, iż chowano już zmarłych na pobliskim cmentarzu, a kościół udzielał kolejnych ślubów, nadal była to parafia bez tytułu parafii, zależna od kościoła w Wiskitkach oraz Zarządu Fabryki.

       Do wybudowania nowego, docelowego kościoła aspirował ówczesny kapelan ks. Antoni Gniazdowski, który z pomocą Karola Dittricha juniora miał dokonać tej wiekopomnej rzeczy. Niestety w 1897 roku ustępuje on miejsca nowemu kapelanowi ks. Władysławowi Żaboklickiemu, który wraz ze swoimi pomocnikami ks. Walentym Braulińskim oraz ks. Stanisławem Kuczyńskim, w kolejnym roku domyka wieloletni proces starania się Żyrardowa o odrębną parafię.

      Nic jednak nie dzieje się bez reakcji. Narodziny żyrardowskiej parafii zamykają wielowiekowy rozdział w innym miejscu naszej archidiecezji. Otóż zapewne nie każdy wie, iż niewielka wieś Mistrzewice, położona nad Bzurą, 10 kilometrów na północ od Sochaczewa, mimo niewielkiej społeczności tam zamieszkującej,  przynajmniej od XV wieku posiadała własna parafię. Niewielka społeczność uczęszczała do drewnianego kościoła pw. Św. Stanisława i św. Doroty najpewniej zastąpionego nowym, wybudowanym jak głosi okolicznościowa tablica, w roku 1769 przez biskupa poznańskiego Andrzeja Młodziejowskiego, a zburzonym podczas I wojny światowej, w roku 1915.

      I otóż ta historyczna parafia, dekretem z dnia 22 stycznia 1898 roku, została zniesiona i przyłączona do pobliskiej parafii Młodzieszyn, a etat proboszcza przeniesiono właśnie do nowej, żyrardowskiej.

     I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyż licząca niewiele ponad 200 dusz wspólnota, na takie miano raczej nie zasługiwała. Jednak tak nagłe zlikwidowanie wielowiekowej i historycznej parafii obrosło legendą dość dramatyczną, ale kultywowaną już od ponad 100 lat.

    Głosi ona, iż ówczesny proboszcz romansował z jedną z parafianek za co został przez mieszkańców pobity na śmierć, a likwidacja parafii miała być karą za ten bezbożny czyn. Poza tym msze święte we Wszystkich Świętych miały być odprawiane tydzień później, a jakby tego było mało na wieś miała paść klątwa, która ma ciążyć aż wieś nie wyda księdza, aby zadośćuczynić  przewinieniu dawnych mieszkańców.

Brak komentarzy: