czwartek, 7 sierpnia 2014

Epizod 90: Biblioteka Fabryczna


     Biblioteka fabryczna wydaje się istnieć „od zawsze”. Co prawda zmieniała kilkukrotnie lokalizację, niemniej jednak w świadomości mieszkańców funkcjonuje jako ta najstarsza, z własną fascynującą historią wartą wspomnienia. Fakt, powstały kolejne filie, a nawet ona sama stała się jedna z nich, ale mimo tych zmian nadal budzi wśród mieszkańców nieskrywany sentyment. Dodatkowym atutem pozostaje jej umiejscowienie w historycznej części dawnej Osady. W fabrycznym budynku, w samym centrum. Tak jakby dla podkreślenia jej rangi, dla uzmysłowienia nam, iż mamy bezcenną możliwość zapoznania się z historią jej powstania, jej losami oraz unikatowymi dziełami skrytymi w zakamarkach jej „czterech ścian”. 
     Pokłosie rewolucji 1905 roku władze carskie zmuszone zostały do przychylenia się do wielu ustępstw względem ludności polskiej. Jednym z nich było właśnie wyrażenie zgody na założenie Biblioteki Robotniczej Towarzystwa Akcyjnego Zakładów Żyrardowskich, potocznie zwanej "fabryczną", zgody datowanej na dzień 16 grudnia 1906 roku, a podpisanej przez gubernatora warszawskiego, niejakiego Martynowa. Historia jej powstania nierozłącznie związana jest z dwoma znaczącymi postaciami. Po ucieczce kapitalistów z Osady do Zarządu Zakładów wprowadzono dwie osoby, które wpłynęły na powstanie tejże biblioteki – Albina Żbikowskiego oraz Tadeusza Popowskiego, krewnego przyszłej bibliotekarki, kierowniczki oraz zarządczyni - Teodory Popowskiej. Uzyskując zgodę na jej stworzenie maszyna ruszyła. Rozpoczęto mozolne kompletowanie księgozbioru oraz urządzanie lokalu. Cztery malutkie pokoiki w czynszowym domu przy ulicy Marchlewskiego musiały wystarczyć na bibliotekę, czytelnię oraz magazyn. Jakże znamiennym pozostaje fakt, iż założona w tym samym czasie biblioteka dla urzędników zajęła Resursę. Rozpoczynając działalność księgozbiór wynosił 2792 tomy, jednak już tego samego roku zakupiono kolejne 850 woluminów, a głównymi dostawcami zostali E.Wende i spółka, księgarnia Arcta, "Księgarnia Polska" J.Sikorskiej, a także księgarnia Gebethnera wszystkie z Warszawy. 
     Biblioteka udostępniała dzieła codziennie przez 3 godziny 55 minut z wyjątkiem niedziel oraz świąt. Korzystać z księgozbioru mogli jedynie pracownicy zakładów oraz uczniowie, ale biorąc pod uwagę fakt, iż w fabryce pracowało ponad 8 tysięcy osób, niewiele było tak naprawdę pozbawionych tego przywileju. Według źródeł historycznych początkowo kobiety stanowiły tylko około 30% czytelników, co spowodowane było zapewne wieloma obowiązkami domowymi, jakimi obciążone były one poza praca zawodową. Jak na prężnie rozwijającą się bibliotekę ilość nowych dzieł wzrastała bardzo szybko, a liczba korzystających z jej księgozbioru systematycznie rosła. Powstanie ogólnodostępnej biblioteki dawało spragnionym robotnikom dojście do dzieł literatury światowej, klasycznej tak różniącej się od książek w domowych bibliotekach, gdzie królowały podręczniki szkolne, książeczki do nabożeństwa, żywoty świętych czy nieliczne powieści przygodowe. Korzystanie z biblioteki było zasadniczo płatne, a jedynie uczniowie mogli nie ponosić tych wydatków. Biblioteka wspomagana była również stałym funduszem przeznaczonym na jej działalność, a pochodzącym z TAZŻ, co pozwalało na rozszerzenie księgozbioru oraz prenumerowanie prasy. 
   Znamiennym pozostaje fakt, iż biblioteka nie nabywała powieści sensacyjnych, które obecnie w ogromnej ilości zalewają kolejne półki wszystkich żyrardowskich bibliotek. Gros wypożyczeń stanowiły wówczas powieści obyczajowe, historyczne, podróżnicze oraz literatura dla młodzieży. Kolejnym przykładem zmiennych gustów i zapotrzebowań użytkowników jest fakt, iż około 85-90% wypożyczeń obejmowało literaturę piękną, zastąpioną dziś łatwo dostępną oraz wszechobecną, często wątpliwej jakości kulturotwórczej, książką sensacyjną, gdzie głęboki aspekt obyczajowy czy duchowy, został zastąpiony litrami krwi oraz coraz to wymyślniejszymi sposobami popełnianych zbrodni, przesiąkniętych ludzką tragedią zmarginalizowaną do taniej sensacji. 
 Wracając jednak do dzieł i ich autorów, jakie korzystający z biblioteki wypożyczali możemy wymienić m.in. Kraszewskiego, Orzeszkową, Sienkiewicza, Prusa, Żeromskiego, Reymonta, Mickiewicza, Kasprowicza, Konopnicką, Rodziewiczówną, Zapolską, Mniszkówną, Gąsiorowską, Londona, Verne'a, Kiplinga, Mayn-Reida, Cervantesa, Amicisa, Tołstoja, Hugo, Dumasa, Andersena, Stowe'a, Shakespeare'a, Dostojewskiego, Czechowa, Dickensa czy Maya. Ponadto korzystano z czasopism m.in „Mucha”, „Tygodnik Ilustrowany”, „Świat”, czy „Bluszcz”.
   Trudne lata I wojny światowej wpłynęły również na funkcjonowanie biblioteki. Wielu stałych czytelników opuściło miasto, a wiele dzieł zaginęło. Niemniej jednak funkcjonowała ona nadal. 
 Również lata XX-lecia międzywojennego odcisnęły swoje piętno na jej historii. Po przejęciu zakładów przez konsorcjum francuskie bibliotece bardzo zaczął doskwierać brak funduszy na jej funkcjonowanie oraz zakup nowych dzieł. Wkrótce z powodu trudnej sytuacji lokalowej zamknięto czytelnię, a na skutek wszechobecnej biedy i nędzy panującej w mieście, korzystanie z uroków literatury odeszło na daleki plan. Zmniejszała się liczba książek, a biblioteka czynna była tylko 3 razy w tygodniu przez 6 godzin. Na początku lat 30-tych odeszła znamienita bibliotekarka Teodora Popowska, a jej następczynią została Maria Bogołowska. Działania wyzyskiwaczy francuskich doprowadziły do sytuacji, kiedy w roku 1934 tylko 200 osób figurowało na liście korzystających.
   Wybuch kolejnej wojny również nie położył kresu jej istnienia, ba, już w 1943 roku zlikwidowano Bibliotekę Zrzeszenia Urzędników zlokalizowaną w Resursie, a cały jej księgozbiór przeniesiono do "fabrycznej". Z kierownictwa zrezygnowała pani Maria Bogołowska, na której miejsce mianowano Walerię Reichelt, a wkrótce kolejne panie zajmowały się jej funkcjonowaniem i działalnością (Eugenia Klotz D1/1/1 oraz Karolina Biedrzycka E2/3/4).
   Po zakończeniu działań wojennych bibliotekę przemianowano na Bibliotekę Związkową Zakładów Żyrardowskich Przemysłu Włókniarzy. Po 43 latach działalności w ciasnym domu czynszowym, w 1949 przeniesioną siedzibę do pałacyku w parku, następnie do pałacyku tyrolskiego, gdzie zaszczycali nas swoją obecnością Maria Dąbrowska, Melchior Wańkowicz, Edmund Niziurski, czy Lucjan Rudnicki. Pałacyk stał się ponadto miejscem spotkań ludzi wybitnych,  prozaików, poetów, czy publicystów. Ot choćby Jarosława Iwaszkiewicza. 
   Ostatnim etapem przemian tej sędziwej już ponad 100-latki było wchłonięcie jej przez Bibliotekę Miejską i dalsze funkcjonowanie do dzisiaj jako filia nr 6 przy ulicy 1-Maja 52 w dawnym budynku fabrycznym.

Brak komentarzy: