Żyrardowskie
karty historii zapisane są wieloma znamienitymi nazwiskami. Część z nich
wymieniamy jednym tchem, część kojarzy nam się z pewnymi pojedynczymi
wydarzeniami w tej tak krótkiej, aczkolwiek burzliwej historii miasta. Istnieją
też postacie zupełnie zapomniane, a zasługujące na swoje miejsce w naszej
pamięci. Postacie nietuzinkowe i nad wyraz wybitne, ale z niewiadomych powodów
usunięte gdzieś na margines wspomnień.Doskonałym przykładem pasującym do powyższych słów jest postać znamienitego śpiewaka operowego, gwiazdy XX międzywojennego, postaci jak najbardziej wartej przypomnienia, Kazimierza Worcha.
Urodził się on w 1892 roku w Żyrardowie, w wielodzietnej rodzinie majstra Zakładów Żyrardowskich. Po zakończeniu edukacji pracował jako fryzjer, jednak świadomy swoich zdolności wokalnych oraz zachęcany przez przychylnych i życzliwych ludzi rozpoczął naukę śpiewu u pani J. Żarskiej co wkrótce, w 1916 roku, zaowocowało rozpoczęciem występów w zespole H.Halickiego w Lublinie. Ambitny młodzieniec nie poprzestał na tym. Dalej kontynuował naukę, ucząc się śpiewu u S.Dobrowolskiej i samego Zygmunta Mossoczego, wielkiego i cenionego solisty, a następnie dyrektora Opery Warszawskiej.
Debiut Kazimierza przypadł na 15 grudnia 1917 roku w warszawskim Teatrze Nowości, gdzie pracował do lipca 1919 roku. Z Teatru Nowości przeniósł się do „Czarnego Kota”, aby po kolejnych dwóch latach dostać angaż w Teatrze Nowym, tym samym gdzie występował Julian Tuwim. Znając charakter kontraktowej pracy ówczesnych artystów widać to jak na dłoni w przebiegu kariery Worcha, tą charakterystykę w dążeniu do coraz to większej doskonałości, co przekładało się na coraz to atrakcyjniejsze angaże. Często wówczas przemierzał wraz z zespołem Polskę wzdłuż i wszerz z humorystyczno-operowymi występami.
Lata
1922-1930 to szczyt jego kariery. Worch koncertuje i śpiewa w Stanach Zjednoczonych,
gdzie o mały włos ten znamienity wówczas śpiewak, nie stracił życia w wypadku
samochodowym.Okres
amerykański to prawdopodobnie najlepszy okres w jego karierze, czego
ukoronowaniem były występy wraz z Adą Sari, polską wybitną śpiewaczką operową oraz nagranie kilku płyt.Po powrocie do kraju występował w „Komecie” oraz Teatrze Wielkim we Lwowie jako jeden z solistów . Tu ponownie miał zaszczyt towarzyszyć Adzie Sari, występując wraz z nią w „Cyruliku Sewilskim” Rossiniego jako sam Figaro.Jego przyjemny, barytonowy głos dał mu szansę występów w takich partiach jak Lorenty w „Manewrach jesiennych”, Juszkowa w „Hotelu Imperial”, Marcelego w „Cyganerii” oraz Fryderyka w „Lakme”, niestety trochę za niski wzrost uniemożliwiał partnerowanie primadonnom zwłaszcza tym wysokiego wzrostu.
Ostatnim
Teatrem, którym występował był „Teatr 8.30„ założony przez Leopolda Brodzińskiego,
gdzie spędził sezon 1933-34. Niestety teatr nie przetrwał. Kazimierz Worch stał
się bezrobotnym, a czarę goryczy tej jakże wrażliwej i artystycznej duszy, przelała
odmowa wspólnika dotycząca zorganizowania wspólnej imprezy operetkowej, w
której Worch pokładał wielkie nadzieje.8 lutego 1935 roku tragiczna śmierć dosięgnęła Kazimierza Worcha, o czym z wielkim smutkiem i donosił m.in. „Goniec Częstochowski” z 15 lutego 1935 roku. Przedwczesna śmierć wybitnego artysty była ogromnym wstrząsem dla rodziny oraz szerokich kręgów artystycznych.
Na szczęście pozostały nam wspomnienia i duma, iż taka osobowość wydeptywała te same ścieżki co my. Warto o nim pamiętać i odwiedzić grób na naszym cmentarzu, gdzie Kazimierz Worch spoczywa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz