czwartek, 23 stycznia 2020

Epizod 165 - Czy istnieje podziemny Żyrardów?


O tajemniczych tunelach ciągnących się pod miastem słyszał praktycznie każdy mieszkaniec Żyrardowa, widziało jednak niewielu, a i tak relacje tych nielicznych otoczone są aureolą niepewności i niedopowiedzeń. Ale one tam są, niektóre wysokości dorosłego mężczyzny i szerokości takiej, że przy rozłożonych ramionach nie dotkniesz ścian. Długie tunele i obszerne komory, gdzieś po stopami przechadzających się w nieświadomości przechodniów. Opowieści coraz to mniej licznych, starszych mieszkańców rysują nam obraz podziemi jako rozgałęzionej sieci tuneli prowadzącej do wielu budynków i lokacji na terenie dawnej Osady Fabrycznej, ale nie tylko.
            Cała ta historia związana jest ściśle z zakładami żyrardowskimi, których techniki produkcyjne wymagały ogromnych ilości wody bieżącej, wody którą dostarczała niezastąpiona Pisia Gągolina przepływająca kanałem przez teren zakładu, tworząc sztuczny staw na terenie przędzalni i drugi na Bielniku oraz właśnie owe kanały. W jakim celu, trudno powiedzieć. Jednak w świadomości żyrardowskiej starszyzny takie kanały istnieją. 
          Według najbardziej znanej żyrardowskiej legendy istnieje przejście łączące willę Karola Dittricha juniora, dzisiejsze muzeum, z pobliskim Kantorem, czyli siedzibą zarządu Towarzystwa Akcyjnego Zakładów Żyrardowskich. Otóż podobno stary Dittrich zaskakiwał swoich kancelistów nagłym pojawieniem się w Kantorze, sprawdzając czy rzetelnie i sumiennie pracują. Legenda rzeczywiście osobliwa, aczkolwiek oderwana od ówczesnej rzeczywistości, gdyż fakt taki był z samego założenia nierealny i niemożliwy, gdyż jak wiemy Kantor został wybudowany właśnie dla Towarzystwa Akcyjnego Zakładów Żyrardowskich i oddany do użytku w 1885 roku, kiedy to starego Dittricha nie było już w Żyrardowie. Mocno schorowany przebywał wtedy w Krasnej Lipie. czekając na nieuchronnie zbliżającą się śmierć, która dosięgnęła go rok później. Jednak czy zawsze trzeba podchodzić do słowa mówionego i przekazywanej z pokolenia na pokolenie legendy  aż tak rzeczowo?

       Również pod dzisiejszym placem Jana Pawła II prawie na pewno przebiegają tunele prowadzące do podziemi żyrardowskiej fary. Jednak te podziemne przejścia są niczym w porównaniu z  najdłuższym z nich kończącym się podobno aż przy dawnym domku letniskowym Dittrichów gdzieś pod lasem sokulskim.
        Historia trochę inaczej ma się z całym Bielnikiem, który poprzecinany jest podziemnymi kanałami, te jednak miały charakter typowo przemysłowy i służyć miały odwodnieniu terenu. O ich istnieniu przypominają nam przeprowadzane od czasu do czasu wykopy, które odkrywają naszym oczom fragmenty tychże konstrukcji budowlanych skrytych pod grubą warstwą ziemi.
         Z opowieści tych szczęśliwców, którzy kanały widzieli możemy się dowiedzieć, iż tunele zalane są wodą sięgającą nie wyżej niż do kolan, wodą krystalicznie czystą i przejrzystą jakby przepłynęła przez nie jeden filtr.
       I wreszcie pod słynnym Pałacykiem Tyrolskim, czy też niedaleko sąsiadującego z nim budynku administracji znajduje się podobnież obszerna sala będącą odgałęzieniem jednego z kanałów, komora tak obszerna, iż mogłaby spokojnie posłużyć jako sala balowa, a może rzeczywiście służyła? W końcu pałacyk pamięta jeszcze dawne czasy, kiedy to miasto Dittrichów odwiedzali przeróżni przedsiębiorcy goszczeni przez właścicieli na spotkaniach biznesowych, czy bankietach.

Wertując niezliczone dokumenty znajdujące się w grodziskim archiwum, natrafiłem chyba rozwiązanie nurtującej od  lat zagadki tunelów, ich długości, ilości i co najważniejsze wysokości. Wszak od wielu osób słychać informacje, że tworzyły one nieraz całkiem pokaźnych rozmiarów pomieszczenia podziemne.

W roku 1935 powstał na zlecenie Zakładów Żyrardowskich komplet dokumentacji przedstawiającej profile kanałów wraz z ich wysokością i szerokością oraz ich rozmieszczeniem w terenie. I rzeczywiście oplatały one miasto dochodząc aż do farbiarni na Bielniku z jednej strony i ciągnął się do Roszarni lnu gdzieś pod łąkami korytowskimi. Dodatkowo nie opuszczając podziemi można było teoretycznie dostać się z Bielnika do Kantoru, Resursy, a nawet nadkładając trochę drogi do Nowej Przędzalni i Ochronki. Niestety zgodnie z wyrysem nie było bezpośredniego dostępu do kościoła Matki Bożej Pocieszenia na placu. Niektóre kanały były bardzo wąskie, 35 centymetrowe, ale niektóre odcinki posiadały podziemne drogi, w których od biedy mogliby przejść ludzie, choćby na kuckach. Wszak 85 cm szerokości i metr wysokości wystarczy, aby w miarę spokojnie przemierzyć taki tunel.I rzeczywiście można byłoby przedostać się tunelami bezpośrednio z Bielnika do roszarni, gdyż ten ciąg jest opisany dokładnie. Jeśli chodzi natomiast o kanały pod centrum miasta tu sprawa wygląda trochę inaczej. Część kanałów miała tylko 35 centymetrów wysokości i tu jedynie pies mógłby się przecisnąć, aczkolwiek do kategorii innych zostały również zaliczone kanały o wysokości 1,2 metra co już daje nam spore pole do popisu. Które jednak z nich były tymi umożliwiającymi teoretyczne pokonywanie drogi podziemiami? Trudno wywnioskować z grubości linii na planie, choć rzeczywiście część z nich wydaje się nieco szersza. Te pod placem, pod ulicą Limanowskiego, prowadzące do Domu Ludowego.
   

Brak komentarzy: