poniedziałek, 20 stycznia 2020

Epizod 164 - Józef Procner - zupełnie przypadkowy burmistrz


fot. "Pamiętniki Józefa Procnera"
Pierwszy burmistrz Żyrardowa. Jak dumnie to brzmi. Taka nobilitacja i stanowisko już na zawsze wpisuje postać Józefa Procnera w annały czerwonego miasta. Główna aleja na cmentarzu miejskim. Sektor A. Ulica w północnej części miasta. Może na razie tylko przez park i piaszczysta, ale jest. Postać historyczna.
Trzeba jednak pamiętać i być świadomym, iż w tej historii jest wiele przypadku i szczęścia. Otóż kiedy wojska niemieckie zbliżały się nieubłaganie do Żyrardowa, Rosjanie w pośpiechu opuścili osadę, kierując swoje oddziały w stronę Mszczonowa. 18 IV 1915 roku oddziały niemieckie pod dowództwem rotmistrza von Armin’a opanowały Żyrardów. Józef Procner, który dzień wcześniej tylko sobie znanymi sposobami wrócił z Warszawy do Żyrardowa, z Warszawy gdzie został wysłany i jak się szybko okazało, nie miał możliwości powrotu koleją, przechodził ulicą Parkową (dziś Armii Krajowej) kierując się na róg ulic Bielnikowej i Wiskickiej, gdzie znajdowała się siedziba Kwatermistrzów, do których należał. Spieszno mu było, aby zniszczyć dokumentacje przed przejęciem jej przez Niemców. Spostrzegł wówczas kilku oficerów niemieckich przemierzających ulice z planem Żyrardowa w dłoni, lustrujących okolice, planem który przed kilkoma dniami widział Procner na własne oczy w zakładach. Zainteresował się co też planują okupanci, podszedł i po niemiecku zaproponował pomoc, z której podobno Niemcy skorzystali.  
        Kiedy tego samego dnia wieczorem rotmistrz pojawił się niespodziewanie w Domu Ludowym, gdzie odbywało się walne zebranie około 400 osób pod przewodnictwem dr. Tokarskiego i księdza Taczanowskiego, na którym właśnie powoływano milicję obywatelską do utrzymywania porządku w mieście, do której został wybrany również Józef Procner jako zastępca komendanta Polkowskiego i ten oto von Armin przedstawił listę dwunastu paragrafów nakładających kontrybucję na miasto, na sali zapanowała konsternacja. Przedstawione pismo odnosiło się do miasta Żyrardów, a przecież Żyrardów miastem nie był.
fot. "Pamiętniki Józefa Procnera"
Gdyby Procner nie zagaił rotmistrza, tegoż samego dnia wcześniej, nie wychylał się spośród tłumu, ten nie wpisałby jego nazwiska na dokumencie pieczętując zwykłym ołówkiem powołanie Procnera na pierwszego burmistrza Żyrardowa. Ruchem tym zobowiązał go jednak do jak najszybszego, ale nie dłużej niż w przeciągu trzech dni, stworzenia granic miasta, nowego miasta.
       

      Procner zabrał się od razu do pracy. Razem ze swoim synem Bronisławem rozrysowali przyszłe granice, obejmując obszar zamieszkany przez około 30 tysięcy osób oraz zajmujący sześć wsi. Nowo określone granice obejmowały Osadę Fabryczną, Rudę, Podlas, Marjampol, część Teklinowa oraz Bieganów i Papiernię z Parkiem Ludowym. W granicach miasta został ujęty również folwark z browarem, garbarnia Schmidtów oraz trzy cmentarze.
      
       Zadanie to Procner wykonał bez najmniejszego zarzutu stając się tak oto pierwszym burmistrzem Żyrardowa oczywiście z niemieckiego nadania. Niestety cały ten moment w historii miasta nie został szczegółowo opisany w literaturze, a praktycznie jedynym źródłem, jakim możemy się posiłkować, są pamiętniki głównego zainteresowanego, które wnoszą, mimo swojego oczywistego subiektywizmu oraz podeszłego wieku pisarza w momencie ich tworzenia, niezaprzeczalny i wiele znaczący wkład w ustalenie okoliczności w jakich Żyrardów stał się miastem.
Procnerowi jako pionierowi Żyrardowa jako miasta przypadła bardzo niewdzięczna i trudna rola. Jako społecznik znał trudy i problemy życia w Żyrardowie, dlatego też czynnie zaangażował się w choćby niewielką poprawę bytu ludności. Pomagał obywatelom podczas załatwiania spraw urzędowych, pisał i redagował wnioski i pisma, ale będąc niestety w opozycji do okupanta niewiele mógł zdziałać. Żyrardów znajdujący się praktycznie na linii frontu niezwykle ucierpiał podczas działań wojennych. Panował w nich chaos, bieda i głód. Wielu mieszkańców opuściło granice przyszłego miasta szukając pomocy i lepszego życia w innych częściach okupowanej Polski. Procner starał się jak mógł wykorzystując swoje znajomości. Brał również udział w utworzeniu zarządu miasta składającego się z kilku ławników oraz założył sąd prowizoryczny. Dla poprawy stanu kasy miejskiej wprowadził podatek drogowy za przejazd przez miasto stawiając na krańcach rogatki pilnowane całą dobę, zwłaszcza, że największy ruch był w godzinach wieczornych i nocnych.
fot. "Pamiętniki józefa Procnera"
Mijały miesiące i sytuacja stawała się coraz trudniejsza. Okupant wzmacniał kary, niejednokrotnie skazując nawet na śmierć. Procner dość często stawał w opozycji do działań okupanta, dlatego też na początku 1917 roku Niemcy przysłali do miasta nadburmistrza, którym został wpierw kapitan Geiss, a po kilku miesiącach Pruffer, wspominany jako "niezła kanalia", a następnie jeszcze inny o nazwisku Hertsch, przez co Józef Procner zszedł jakby na drugi plan, a wszelkie decyzje musiał konsultować i czekać na aprobatę Niemców. Odzyskanie niepodległości to praktycznie koniec dla Józefa Procnera jako włodarza miasta. Nowe władze szybko, bo już na trzeci dzień wybierają "swojego burmistrza" mianując nim Stefana Millera, który na skutek swojej chwiejności i lękliwości w podejmowaniu decyzji zostaje zastąpiony po kilku miesiącach przez jeszcze bardziej politycznego Jakuba Wołoszyna, który nieszczęśliwie dla siebie zaraził się tyfusem i wkrótce zmarł. Józef Procner znów przez kilka tygodni pełnił funkcję burmistrza, ale przybycie Rajmunda Jaworowskiego zakończyło ten krótki okres urzędowania. Zaproponowano mu nawet burmistrzowanie w Gostyninie, ale kiedy pojawił się na miejscu okazało się, że to tylko praca tymczasowa, może na rok i pozbawiony dłuższych perspektyw powrócił do pewniejszej, urzędniczej posady w zakładach żyrardowskich. Niemniej aż do 1926 pracował w Magistracie na stanowiskach urzędniczych.

Józef Procner urodził się w 1864 roku. Dzieciństwo i młodość spędził w Niwce tuż przy ówczesnej granicy. Do niemieckiego gimnazjum chodził w Mysłowicach, gdzie nauczył się, z oczywistych powodów języka niemieckiego. Początkowo pracował w Warszawie i Wilnie, a gdy zamieszkał w Żyrardowie przenieśli się tam jego rodzice. W 1896 zmarła jego matka Aleksandra z Duchanowskich Procner i została pochowana na żyrardowskim cmentarzu.
    Już w wieku 20 lat, pracował w Zakładach Żyrardowskich i czynnie reprezentował fabrykę również poza granicami kraju. Biorąc pod uwagę prawie pięćdziesięcioletni staż zawodowy Józef Procner osobiście poznał właściciela fabryki Karola Dittricha jr, czy to pracując jako kierownik sali deseni i wzorów, czy składu fabrycznego, czy jako zastępca kierownika w Warszawie i Wilnie. Józef Procner odbył również dwie podróże handlowe odwiedzając m.in. Piotrków, Brześć Kujawski, Wilno, Szawle, Libawę, Mitawę, Poniewież, Kowno, Mińsk, Kijów, Baranowice czy Sławutę. Najmilej i najlepiej jednak wspominał kilkumiesięczny pobyt we Wiedniu.
  
Józef Procner to jednak nie tylko pierwszy burmistrz, ale to jeden z głównych propagatorów utworzenia miejskiego muzeum. Sam kolekcjonował pamiątki, opisywał je i gromadził ku przyszłym pokoleniom. Niestety najpierw trudne czasy XX-międzywojennego, a następnie II wojna światowa nie stanowiły dobrego czasu na tego rodzaju przedsięwzięcia.

Jako osoba mająca w krwi społecznictwo należał również do wielu stowarzyszeń. 'Gesang Verein", Towarzystwo Śpiewacze "Lira", gdzie pełnił funkcję prezesa, czy w końcu członkostwo w Towarzystwie "Wychowanie" i klubie kręglarskim "Blauer Montag". 

Brak komentarzy: