wtorek, 28 stycznia 2020

Epizod 166 - Złodziejska Rada Miejska


Okres międzywojenny w Żyrardowie to prawdopodobnie najczarniejszy czas w historii tego miasta. Najpierw, ogromne zniszczenia powojenne, następnie walka o władzę w mieście i przejecie fabryki przez francuskie konsorcjum, które doprowadziło miasto do biedy i wszechobecnej nędzy. Kryzys gospodarczy i walka o przywrócenie zakładów pod zarząd państwowy. Cały kraj zmagał się z nową rzeczywistością, ale Żyrardów, jako miasto uzależnione od jednej fabryki cierpiał ze zwielokrotnioną siłą. A jakby tego było mało, nawet wśród mieszkańców tego ceglanego miasta, pojawili się osobnicy, dla których wyzysk i własny interes odgrywał tak wiodącą rolę, iż aż sam minister spraw wewnętrznych musiał reagować i ukrócić haniebny proceder nadużyć i zaniedbań ówczesnej władzy, a konkretnie Rady Miejskiej, której epilog wybrzmiał w 1924 roku powołaniem nowej, komunistycznej komórki zarządzania miastem.
Jednak już w 1920 roku, kiedy to Polska dzielnie broniła się przez agresją bolszewicką, żyrardowskich radnych i zarządców miasta absorbowały zupełnie inne kwestie, a był nim nielegalny proceder handlu cukrem i węglem, które miasto otrzymywało jako przydział dla mieszkańców, o czym głosił i alarmował „Robotnik” w roku 1923 oraz początkach 1924. Kiedy członkowie związków zawodowych zaczęli analizować reglamentacje dóbr pomiędzy mieszkańcami, okazało się, iż ilości przeznaczone dla Żyrardowian nijak się mają do limitów przyznanych na miasto. Zaniepokojeni tym faktem złożyli wniosek do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych o zajęcie się sprawą. To oddelegowało komisję wojewódzką, która po długim i żmudnym śledztwie skierowała wniosek do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych o rozwiązanie Rady Miasta Żyrardowa oraz skierowała wniosek do prokuratora o wszczęcie postępowania. Jednak z tych oskarżeń i powagi sytuacji nic sobie nie robili radni żyrardowscy, głównie członkowie Chrześcijańskiej Demokracji oraz Narodowej Demokracji i nadal pełnili swoje funkcje społeczne zwłaszcza że wniosek utknął gdzieś w procesowaniu na około trzy lata. Jednak jak wykazało śledztwo przez wiele lat urzędnicy miejscy wraz ze spekulantami handlowali nielegalnie przydzielonym cukrem i węglem. Pierwszym aresztowanym był żyrardowski lider Chrześcijańskiej Demokracji Andrzej Modrzejewski, który podczas dochodzenia chciał dokonać przekupstwa policjanta Walewskiego za kwotę 10 milionów marek. Dodatkowo, jeśli ten ówże policjant umorzy sprawę to wzbogaci się kolejne pięćset milionów. Trafił jednak na osobę nieprzekupną, która nie dość że odmówiła współpracy to wręczoną łapówkę dołączyła do akt z odpowiednią notatką. Przy okazji aresztowania Modrzejewskiego, w sidła sprawiedliwości wpadło również dwóch miejscowych żydowskich handlarzy, którzy wraz już aresztowanym Modrzejewskim, broniąc się, wskazali wiceprezydenta Żyrardowa, Józefa Jędrychowskiego jako głównego dostawcę dóbr. Ten widocznie przerażony konsekwencjami swoich czynów, włamał się 9 października 1923 roku do miejskiej kasy w celu przerobienia dat w księdze rachunkowej oraz aby zatrzeć ślady zamierzał wpłacić 31 milionów marek, które zainkasował od paskarzy. Na jego nieszczęście śledzony był przez tajną policję, której agent przyłapał go na gorącym uczynku. Wezwał wówczas starostę i sędziego śledczego, aby aresztować oszusta. Jak wielkie musiało być jego zdziwienie, gdy ten zrezygnował z aresztowania Jędrychowskiego nie widząc w jego czynie znamion przestępstwa.
Sposób działania grupy przestępczej był następujący. Magistrat sprzedawał cukier tylko na polskie paszporty. Jako, że wyrobienie takiego paszportu było trudne i czasochłonne z legalnego źródła korzystało tylko kilka osób, natomiast reszta szła do paskarzy, którzy upłynniali towar. Kiedy afera ujrzała światło dzienne lud Żyrardowa wyszedł na ulice kategorycznie żądając rozwiązania Rady Miejskiej i ukarania winnych tego haniebnego czynu, zwłaszcza że miasto tonęło w biedzie i pogłębiającym się bezrobociu. 6 lutego 1924 roku zapadły pierwsze decyzje. MSW rozwiązano Radę Miasta z powodu zaniedbań, a dwa tygodnie później tj. 25 lutego odwołano prezydenta Napoleona Rudziejewskiego oraz trzech ławników:  Antoniego Koziorowskiego, Ignacego Malczewskiego oraz Franciszka Jabłońskiego. W tym samym czasie powołano na tymczasowy zarządcę Józefa Ołpińskiego. Oczywiście oskarżeni nie mieli zamiaru składać broni i przystąpili do ataku. A zarzuty były poważne. Oskarżono bowiem prezydenta Rudziejowskiego o samowolę i bezprawne decyzje, a także wiceprezydenta Józefa Jędrychowskiego o przekroczenie uprawnień oraz samowolne decydowanie w sprawach wymagających rozwiązań kolegialnych. Ponadto zarzucono prezydentowi brak zainteresowania poczynaniami swoje vice i brak kontroli nad jego działaniami. Ławnicy zaś wykazywali całkowity brak zainteresowania sprawami urzędu oraz  nie oponowali, kiedy prezydent ograniczył ich zakres obowiązków przejmując część ich zadań.
Odwołanie od tej decyzji oczywiście wniesiono, ale Najwyższy Trybunał Administracyjny podtrzymał decyzję i 15 grudnia 1924 zapadł ostateczny wyrok o uznaniu decyzji MSW za zasadną i skargę oddalono. Rada Miasta Żyrardowa została rozwiązana, a wszystkie ugrupowania polityczne przystąpiły do walki o zwolnione stołki. Walki, która zapisała się w historii miasta głośnymi hasłami i kolejnymi ingerencjami państwa w lokalny samorząd. ale to już inna historia.

Brak komentarzy: