środa, 23 września 2015

Epizod 122 - Jak robotnicy przeciwstawili się piekarzom, czyli powstanie spółdzielni "Siła"




      Największy figloraj dla żyrardowskiej dziatwy. Przynajmniej do niedawna tak było. Tłumy szczęśliwych dzieciaków wraz z rodzicami zmierzały czy to na kolejne urodziny, czy dla samego poskakania na ogromnym, gumowym materacu, czy w końcu dla piętrowych labiryntów rozciągających się w całym pomieszczeniu. I tylko skryta gdzieś od strony podwórka niewielka piekarnia przypominała nam o pierwotnym przeznaczeniu tegoż budynku zlokalizowanego przy ulicy Jana Dekarta.

     A wszystko rozpoczęło się właśnie od chleba i wyraźnego protestu robotników żyrardowskich sprzeciwiających się niecnym  i oszukańczym praktykom lokalnych piekarzy, którzy za nic mieli uczciwość i rzetelność. Czara goryczy przelała się w roku 1904. Mąka stosowana do wypieku była coraz gorszego gatunku, a bochenki o zmniejszonej wadze zbywano po starej cenę. Tego było za wiele. Działacze kółka kulturalno-oświatowego przy kościele Mariawitów założyli robotniczą piekarnię, która początkowo zlokalizowana została w wynajętej wytwórni przy ulicy Ogrodowej. 
       Plan był prosty. Robotnicy zainteresowani zakupem tańszego i lepszego chleba składali zamówienia tydzień wcześniej wpłacając odpowiednie sumy. Spółdzielnia kupowała mąkę i pod nadzorem dyżurnych wypiekano dużo lepsze pieczywo niż będące w obrocie.

       Nie trzeba było długo czekać na reakcję lokalnych piekarzy, którzy nagle stracili część swojego cennego źródła dochodu. Na porządku dziennym stało się napuszczanie żandarmów na spółdzielczy transport, który wywracano, a kupujących rozpędzano. Również carska Ochrana czyniła kolejne naloty i kontrole. Nie byli jednak w stanie skutecznie zniechęcić spółdzielców. Co więcej stowarzyszenie się rozrastało, także już po kilku latach wybudowana została własna siedziba, właśnie przy ulicy Jana Dekerta. Stowarzyszenie Kooperacyjne Spółdzielców „Siła” rosło i się rozwijało. Znamiennym faktem o powodzeniu przedsięwzięcia są w 1914 roku etaty dla aż dziewięciu piekarzy oraz trzech uczniów.

    Sam sposób funkcjonowania spółdzielni był nad wyraz przemyślany, a po kilkunastu latach członkostwa mógł stanowić całkiem pokaźny zastrzyk finansowy dla wycofującego swoje udziały członka. Działo się to dlatego, iż corocznie udział każdej osoby zwiększał się o 6% oraz o 4% dywidendę uzależnioną od zakupionego pieczywa. Jednak mimo posiadania takiej furtki, niewielu rezygnowało z członkostwa w tym przedsięwzięciu. 
    Okres I wojny światowej mocno nadwyrężył działalność „Siły”, ale nie unicestwił. W ograniczonym zakresie, ale nadal wypiekano. Po zakończeniu działań wojennych liczba członków wynosiła 242 osoby, czyli nawet więcej niż w roku 1913 z 235 personami. Wzrastająca z roku na rok populacja doprowadziła wkrótce do takiej sytuacji, iż dwa sklepy należące do stowarzyszenia nie nadążały ze sprzedażą produktów i w związku z tym część dóbr dostarczano do punktów prywatnych oczywiście tracąc przy tym część marży. Nadszedł czas, aby połączyć siły tworząc jedyne w swoim rodzaju silne i potężne stowarzyszenie. 
        Działania rozpoczęte w marcu 1925 roku szybko doprowadziły do połączenia „Siły” z Zjednoczonym Żyrardowskim Robotniczym Stowarzyszeniem Spożywców „Praca”.
      Od sierpnia 1925 roku „Pracę” i  „Siłę” skupiono w jednym, Powszechnej Robotniczej Spółdzielni Spożywców, zarządzającej w tym momencie już dziesięcioma sklepami, piekarnią, własną bocznicą z magazynami, a także domami i niezabudowanymi placami.  Ale o tym wkrótce.      

2 komentarze:

Wrona bez ogona pisze...

Jak zwykle świetna historia. Dziękuję!

Żyrardów miasto jednej fabryki pisze...

Dziękuję i polecam się na przyszłość :)