wtorek, 25 sierpnia 2015

Epizod 121 - Od upadku Rudy do manufaktury, czyli dzieje dóbr guzowskich



      Po upadku Rudy i przekształceniu jej w folwark, historia oraz polityczne uwarunkowania doprowadziły ją stopniowo do kolejnych zmian, tym razem stricte przemysłowych. Nim jednak na terenie zlokalizowanym tuz obok Rudy Wiskickiej powstała nowoczesna przędzalnia tereny te przechodziły dość często z rąk do rąk, nie zawsze z zachowaniem prawa. Należy również nadmienić, iż tak Ruda jak i przyszłe tereny Osady powiązane były ściśle z niedalekim Guzowem oraz jego właścicielami wpływającymi i determinującymi zmiany oraz przyszłe kierunki rozwoju.
     Od 1599 roku Guzów zarządzany był bezpośrednio przez Stanisława Radziejowskiego – wojewodę rawskiego. Następnie ród Oborskich przejął pieczę nad dobrami Guzowskimi, którą następnie krótko sprawował Łukasz Opaliński – marszałek nadworny koronny. Ta sama lustracja informuje nas również o fakcie rozbicia starostwa sochaczewskiego i wydzielenie z niego starostwa guzowskiego w skład którego wchodziły wówczas Guzów, Stare Wiskitki, Kozłowice, Czerwona Niwa, Wola Miedniewska, Szczawin, Żuków, Korabiewice oraz Wiskitki Kościelne będące miastem. W roku 1654 starostwem Guzowskim zarządzał krajczy królowej, czyli Mikołaj Grudziński, właściciel również dóbr Szymanowskich. Kolejnym właścicielem stał się Fryderyk Denhoff, który dzierżawę otrzymał w 1713 roku jako wniesiony posag od Lukrecji Katarzyny Radziwiłłównej byłej żony Mikołaja Grudzińskiego. Po śmierci żony przekazał dobra kolejnej poślubionej, czyli Konstancji z Kossakowskich, która z kolei w rok po śmierci męża, w 1724 roku, dokonała cesji starostwa na swego zięcia Stefana Potockiego. I tak oto dochodzimy do momentu kiedy to na scenie dóbr guzowskich pojawiają się bezpośrednio potomkowie rodu Łubieńskich.
    Po śmierci swojego pierwszego męża, Celestyna Łubieńskiego, w 1759 roku, Paulina z Szembeków wychodzi ponownie za mąż tym razem za Jana Prospera Potockiego. Niestety nie długo mogła nacieszyć się nowym związkiem. Nowy małżonek zmarł w 1761 roku pozostawiając jej jednak dzierżawę dóbr guzowskich oraz malutkiego synka Prota Antoniego. Po niespełna dwóch latach kolejny ślub, tym razem z Andrzejem Ogińskim scementowany kolejnym potomkiem Kleofasem Ogińskim oraz przeniesieniem dóbr na nowego męża, co odnotowała lustracja z 1765 roku.
Po śmierci Andrzeja Ogińskiego dobra guzowskie, aż do objęcia sekwestrem przez rząd pruski pozostawały w jej rękach. Jako, że Prusacy hojnie rozdawali zagarnięte tereny szybko przypadły one ministrowi dzielnicy śląskiej Karolowi v. Hoym’owi.
I tu pojawia  się pierwszy syn Pauli z Szembeków, Feliks Łubieński.
Po śmierci własnego ojca został wychowany przez stryjecznego dziadka prymasa Władysława Łubieńskiego, który zapewnił mu dobrobyt i gruntowne wykształcenie, a także ułatwiony dostęp do kariery politycznej oraz w spadku dobra Małków, Kalinowa i Szczytniki, bibliotekę, archiwum rodzinne i gotówki z goła 500tysięcy złotych.
Widząc ogromny potencjał w dobrach guzowskich oraz wykorzystując swoje koneksje i znajomości, również z królem Fryderykiem Wilhelmem III, udaje mu się przekonać i zawrzeć umowę z v. Hoymem o zamianie Guzowa za Szczytniki i Kalinowo w 1797 roku. Tym oto sposobem staje się posiadaczem 1556 włók magdeburskich, na których zlokalizowane były tak Wiskitki jak i Ruda Wiskicka.
W ciągu niespełna kilku lat sprowadził mniej więcej trzystu kolonistów niemieckich – w większości Ewangelików, pochodzących głównie z Wielkopolski, a dokładniej z okolic Poznania, Kalisza i Konina. Ponadto pojawili się przybysze z Kujaw oraz z Brandenburgii i z okolic Gorzowa Wielkopolskiego oraz Śląska, a także z okolic  Łodzi, Grójca, czy Przasnysza.
   Owymi nowymi osadnikami byli sukiennicy, którzy zasiedlili Wiskitki  oraz rolnicy, których nowe siedziby zlokalizowano w innych częściach dóbr. Tak oto powstało jedenaście nowych, niemieckich wsi, a były to Antoniew, Babskie Budy (Babsche Buden), Bieganów, Feliksów (Felixdorf), Franciszków, Henryszew (Heinrichsdorf), Józefów (Josefhof), Maurycew (Moritzin), Teklin, Sade Budy (Zader-Buden) oraz Mariampol (Marienfeld). Nazwy tychże miejscowości pochodziły przeważnie od imion członków rodziny Łubieńskich, jako że rodzina była to liczna.
Spokój nie trwał jednak zbyt długo.     
   Po upadku Prus w 1807 roku pojawiły się niebezpodstawne obawy, iż ziemie te zostaną zwrócone właścicielom. Od czego jednak są koneksje i korzyści płynące z objętych stanowisk.
    Nowy twór – Księstwo Warszawskie – z nominacji samego Napoleona dał mu tekę ministra sprawiedliwości, co ułatwiło, już w 1809 roku, opracowanie i wprowadzenie w życie ustawy uchylającej ustawę pruską zakazującą nabywania przez Polaków dóbr rozdanych po rozbiorach.
    W roku 1807 z powodu problemów zdrowotnych Feliks przekazał dobra swoim dzieciom. Początkowo m.in. z powodu znacznych obciążeń nowi właściciele nie byli w stanie efektywnie gospodarować otrzymanymi terenami. Dopiero z inicjatywy Henryka, czy to w celu potrawy stosunków rodzinnych czy też, co wydaje się bardziej realne, wyciągnięcia jak najwięcej korzyści majątkowych z doskonale zlokalizowanych dóbr, w roku 1827 stał się on ich właścicielem oddając rodzeństwu m.in. pałac w Warszawie czy Kazimierzę Wielką.
   Tak oto bezpośredni założyciel obecnego Żyrardowa stał się właścicielem dóbr i terenów, na których bardzo szybko wyrosła Stara Przędzalnia, a Henryk Łubieński stał się znaczącą postacią w świecie finansów i przemysłu, nie zawsze idąc z duchem prawa. Ale to już inna historia.

Brak komentarzy: