Po upadku Rudy i przekształceniu jej w folwark,
historia oraz polityczne uwarunkowania doprowadziły ją stopniowo do kolejnych
zmian, tym razem stricte przemysłowych. Nim jednak na terenie zlokalizowanym
tuz obok Rudy Wiskickiej powstała nowoczesna przędzalnia tereny te przechodziły
dość często z rąk do rąk, nie zawsze z zachowaniem prawa. Należy również
nadmienić, iż tak Ruda jak i przyszłe tereny Osady powiązane były ściśle z
niedalekim Guzowem oraz jego właścicielami wpływającymi i determinującymi
zmiany oraz przyszłe kierunki rozwoju.
Od 1599 roku Guzów zarządzany był bezpośrednio przez
Stanisława Radziejowskiego – wojewodę rawskiego. Następnie ród Oborskich
przejął pieczę nad dobrami Guzowskimi, którą następnie krótko sprawował Łukasz
Opaliński – marszałek nadworny koronny. Ta sama lustracja informuje nas również
o fakcie rozbicia starostwa sochaczewskiego i wydzielenie z niego starostwa
guzowskiego w skład którego wchodziły wówczas Guzów, Stare Wiskitki, Kozłowice,
Czerwona Niwa, Wola Miedniewska, Szczawin, Żuków, Korabiewice oraz Wiskitki
Kościelne będące miastem. W roku 1654 starostwem Guzowskim zarządzał krajczy
królowej, czyli Mikołaj Grudziński, właściciel również dóbr Szymanowskich. Kolejnym
właścicielem stał się Fryderyk Denhoff, który dzierżawę otrzymał w 1713 roku
jako wniesiony posag od Lukrecji Katarzyny Radziwiłłównej byłej żony Mikołaja
Grudzińskiego. Po śmierci żony przekazał dobra kolejnej poślubionej, czyli Konstancji
z Kossakowskich, która z kolei w rok po śmierci męża, w 1724 roku, dokonała cesji
starostwa na swego zięcia Stefana Potockiego. I tak oto dochodzimy do momentu
kiedy to na scenie dóbr guzowskich pojawiają się bezpośrednio potomkowie rodu
Łubieńskich.
Po śmierci swojego pierwszego męża, Celestyna
Łubieńskiego, w 1759 roku, Paulina z Szembeków wychodzi ponownie za mąż tym
razem za Jana Prospera Potockiego. Niestety nie długo mogła nacieszyć się nowym
związkiem. Nowy małżonek zmarł w 1761 roku pozostawiając jej jednak dzierżawę
dóbr guzowskich oraz malutkiego synka Prota Antoniego. Po niespełna dwóch
latach kolejny ślub, tym razem z Andrzejem Ogińskim scementowany kolejnym
potomkiem Kleofasem Ogińskim oraz przeniesieniem dóbr na nowego męża, co
odnotowała lustracja z 1765 roku.
Po śmierci Andrzeja Ogińskiego dobra guzowskie, aż do
objęcia sekwestrem przez rząd pruski pozostawały w jej rękach. Jako, że Prusacy
hojnie rozdawali zagarnięte tereny szybko przypadły one ministrowi dzielnicy
śląskiej Karolowi v. Hoym’owi.
I tu pojawia
się pierwszy syn Pauli z Szembeków, Feliks Łubieński.
Po śmierci własnego ojca został wychowany przez
stryjecznego dziadka prymasa Władysława Łubieńskiego, który zapewnił mu
dobrobyt i gruntowne wykształcenie, a także ułatwiony dostęp do kariery
politycznej oraz w spadku dobra Małków, Kalinowa i Szczytniki, bibliotekę,
archiwum rodzinne i gotówki z goła 500tysięcy złotych.
Widząc ogromny potencjał w dobrach guzowskich oraz
wykorzystując swoje koneksje i znajomości, również z królem Fryderykiem
Wilhelmem III, udaje mu się przekonać i zawrzeć umowę z v. Hoymem o zamianie
Guzowa za Szczytniki i Kalinowo w 1797 roku. Tym oto sposobem staje się posiadaczem
1556 włók magdeburskich, na których zlokalizowane były tak Wiskitki jak i Ruda
Wiskicka.
W ciągu niespełna kilku lat sprowadził mniej więcej
trzystu kolonistów niemieckich – w większości Ewangelików, pochodzących głównie
z Wielkopolski, a dokładniej z okolic Poznania, Kalisza i Konina. Ponadto
pojawili się przybysze z Kujaw oraz z Brandenburgii i z okolic Gorzowa
Wielkopolskiego oraz Śląska, a także z okolic Łodzi, Grójca, czy
Przasnysza.
Owymi nowymi osadnikami byli sukiennicy, którzy
zasiedlili Wiskitki oraz rolnicy, których nowe siedziby zlokalizowano w
innych częściach dóbr. Tak oto powstało jedenaście nowych, niemieckich wsi, a
były to Antoniew, Babskie Budy (Babsche Buden), Bieganów, Feliksów (Felixdorf),
Franciszków, Henryszew (Heinrichsdorf), Józefów (Josefhof), Maurycew
(Moritzin), Teklin, Sade Budy (Zader-Buden) oraz Mariampol (Marienfeld). Nazwy
tychże miejscowości pochodziły przeważnie od imion członków rodziny
Łubieńskich, jako że rodzina była to liczna.
Spokój nie trwał jednak zbyt długo.
Spokój nie trwał jednak zbyt długo.
Po upadku Prus w 1807 roku pojawiły się niebezpodstawne
obawy, iż ziemie te zostaną zwrócone właścicielom. Od czego jednak są koneksje
i korzyści płynące z objętych stanowisk.
Nowy twór – Księstwo Warszawskie – z nominacji samego
Napoleona dał mu tekę ministra sprawiedliwości, co ułatwiło, już w 1809 roku,
opracowanie i wprowadzenie w życie ustawy uchylającej ustawę pruską zakazującą
nabywania przez Polaków dóbr rozdanych po rozbiorach.
W roku 1807 z powodu problemów zdrowotnych Feliks przekazał
dobra swoim dzieciom. Początkowo m.in. z powodu znacznych obciążeń nowi
właściciele nie byli w stanie efektywnie gospodarować otrzymanymi terenami. Dopiero
z inicjatywy Henryka, czy to w celu potrawy stosunków rodzinnych czy też, co
wydaje się bardziej realne, wyciągnięcia jak najwięcej korzyści majątkowych z
doskonale zlokalizowanych dóbr, w roku 1827 stał się on ich właścicielem
oddając rodzeństwu m.in. pałac w Warszawie czy Kazimierzę Wielką.
Tak oto bezpośredni założyciel obecnego Żyrardowa stał
się właścicielem dóbr i terenów, na których bardzo szybko wyrosła Stara
Przędzalnia, a Henryk Łubieński stał się znaczącą postacią w świecie finansów i
przemysłu, nie zawsze idąc z duchem prawa. Ale to już inna historia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz