czwartek, 22 sierpnia 2019

Epizod 156 - Zbrodnia na Mireckiego


Siedemdziesięciojednoletniej emerytki nikt nie widział od kilku dni. Według późniejszej opinii sąsiadów rodzina niezbyt często odwiedzała panią Józefę, mieszkankę domu przy ulicy Mireckiego 62. Taki stan rzeczy oraz świadomość, iż często również sąsiedzi widują się co kilka dni, znacząco wpłynęła na odłożenie w czasie rozwiązania zagadki śmierci starszej pani Józefy Cieślak.
Sprawa rozpoczęła się jak wiele takich spraw. Po kilku dniach bez kontaktu z sąsiadką, zaniepokojeni mieszkańcy budynku przy ulicy Mireckiego 62 powiadomili żyrardowską komendę Milicji Obywatelskiej, iż od jakiegoś czasu nikt nie widział Józefy Cieślak, samotnie mieszkającej starszej pani.
Po przybyciu na miejsce milicjanci próbowali nawiązać kontakt z lokatorką przez zamknięte drzwi, ale bezskutecznie. W związku z tym podjęto jedyną słuszną decyzję i wyważono drzwi. Interweniujących milicjantów jak i ciekawskich sąsiadów od razu uderzył nieprzyjemny zapach. W mieszkaniu panował ogromny bałagan, na podłodze porozrzucane zostały części garderoby, a drzwi starej, drewnianej szafy stały otworem, na łóżku zaś spod grubej warstwy pierzyny wystawał czubek głowy, jak się wkrótce okazało pani Józefy. Zakrywając dłonią usta milicjanci weszli do środka odsłaniając ciało. Kobieta leżała z rękami nienaturalnie podłożonymi pod siebie, a na szyi można było zauważyć zawiązaną ciasno chustkę. Milicjantom od razu rzuciła się w oczy ewentualność popełnienia przestępstwa dlatego też wezwani zostali śledczy. Niestety w skutek posuniętego rozkładu sekcja zwłok nie dała jednoznacznej odpowiedzi co do przyczyn śmierci denatki, w związku z czym nie było podstaw do postawienia komukolwiek zarzutów, ale również wszczęcia postępowania, w związku z czym po krótkim czasie śledztwo umorzono.
Minęły kolejne dwa lata i jak w wielu tego typu sytuacjach o wszystkim zadecydował przypadek. Otóż milicjanci aresztujący za jakąś kradzież dwóch złodziei wpadli przy okazji na trop rozwiązania zagadki sprzed lat, śmierci pani Józefy Cieślak. Otóż w toku prowadzonego śledztwa udało się ustalić, iż jeden z aresztowanych jest blisko spokrewniony ze zmarłą przed dwoma laty mieszkanką domu przy ulicy Mireckiego 62, tą której naturalna śmierć nie do końca przekonywała niektórych śledczych.  Podpytując i drążąc temat milicjanci szybko dowiedzieli się o nagłym wzbogaceniu się siostrzeńca zmarłej, a po powiązaniu faktów, iż w mieszkaniu denatki nie znaleziono żadnych kosztowności, o których to zmarła często opowiadała w towarzystwie sąsiadów i znajomych, szybko skojarzono fakt ich zniknięcia z nagłym wzbogaceniem się aresztowanych. Wystarczyło tylko odpowiednio mocno  przycisnąć młodzieńców.

W toku postępowania i przesłuchań szybko ustalono przebieg wydarzeń i w końcu sprawiedliwości stało się zadość. Jak się okazało Tadeusz Nowakowski będący siostrzeńcem Józefy Cieślak podczas jednej z rozmów z dobrym kolegą Janem Góreckim napomniał o fakcie posiadania przez swoją ciotkę biżuterii o znacznej wartości. Zadziałał tu pewnie efekt kumulacji, który spowodował, że Górecki pewny szybkiego wzbogacenia się postanowił namówić Nowakowskiego do, jak mu się wydawało prostej i szybkiej kradzieży. Niepełnoletni wówczas przestępcy łatwo dostali się do ofiary wykorzystując rodzinne koligacje, a będąc już w mieszkaniu przewrócili ją na podłogę i najzwyczajniej w świecie udusili używając do tego chusty, która już na początku zwróciła uwagę śledczych. Położyli następnie ciało zamordowanej na kanapie, przykryli pierzyną i splądrowali mieszkanie zabierając 50 tysięcy złotych. Czy planując rozbój od razu zakładali morderstwo? Nie wiemy.
W toku prowadzonego śledztwa uzyskano opinie biegłych psychiatrów, którzy ustalili, iż Nowakowski w momencie popełnienia przestępstwa był niedojrzały psychicznie i w jego przypadku zastosowano nadzwyczajne złagodzenie kary wymierzając mu 14 lat więzienia, natomiast Góreckiego jako niepełnoletniego potraktowano łagodnie skazując na 15 lat.

2 komentarze:

Unknown pisze...

A w którym to było roku ?

Żyrardów miasto jednej fabryki pisze...

To był 1961 rok. Natomiast mordercy wpadli dopiero w 1963.
Pozdrawiam
D.S.