W ostatni dzień stycznia 1986 roku, tuż po godzinie dwudziestej
pierwszej, komenda żyrardowskiej milicji otrzymała informację o leżącym przy
ulicy Waryńskiego 50 i niedającym znaków
życia mężczyźnie. Wysłany na miejsce patrol potwierdził ten fakt, a wezwany
równocześnie lekarz pogotowia mógł tylko stwierdzić zgon. W toku działań
operacyjnych szybko udało się potwierdzić tożsamość denata. Był to czterdziestosześcioletni
Marian K., pracownik żyrardowskiego „Polmozbytu”, którego zmasakrowane ciało,
po przeprowadzeniu oględzin miejsca, zostało przetransportowane do prosektorium.
Obrażenia jakie stwierdzono tylko po pobieżnym obejrzeniu ciała, prawie w stu
procentach wskazywały na ofiarę brutalnego pobicia i tym kierunku rozpoczęto
śledztwo. Skierowanym do jego przeprowadzenia śledczym szybko udało się
ustalić, iż tego feralnego dnia, w restauracji „Przystanek” przy ulicy 1-go Maja
74, zamordowany przebywał w towarzystwie spotkanego na dworcu kolegi, Józefa D.
Jako, że dawno się nie widzieli udali się restauracji na tzw. „jednego”, gdzie
wypili jednak znacznie więcej. Podczas koleżeńskiego spotkania, jak zeznali
później świadkowie, zaczepiani byli przez dwóch młodych ludzi, którzy im więcej
wypili, tym stawali się coraz bardziej agresywni. Szybko ustalono personalia
podejrzanych. Okazali się nimi 31-letni P. Sosnowski oraz 29-letni A. Mirgos. Obu
tymczasowo aresztowano i poddano przesłuchaniu. Do morderstwa jednak się nie
przyznawali, zasłaniając się niepamięcią spowodowaną alkoholem. Sosnowski
przypominał sobie tylko, że jakiś mężczyzna bił się z Mirgosem, natomiast
Mirgos nie tyle atakował co się bronił przed agresorem. Fakty były jednak zgoła
odmienne. W toku postępowania przesłuchano świadków z pobliskiego „Przystanku”
oraz znajomą morderców, do której udali się tuż po śmiertelnym pobiciu.
Krystyna J. widząc w jakim stanie znajdują się jej znajomi oraz biorąc pod
uwagę ich haniebne przechwałki o „dołożeniu nieznajomemu” kazała opuścić im swoje
mieszkanie.
Pod natłokiem oskarżeń i chyba po uświadomieniu sobie powagi
swojego czynu, oskarżeni opisali przebieg zdarzenia. Otóż Mirgos pijąc w
restauracji szukał zaczepki i miał ochotę kogoś pobić, a że trafili się Marian
K oraz Józef D. to już zupełny przypadek. Jeden i drugi od wielu lat nadużywali
alkoholu oraz wywoływali awantury. Okazało się, że już w 1981 roku Mirgos wraz
z innym kolegą Janem W. pobili na 1-go Maja Adolfa M. i nic sobie nie robili z
tego, że był on razem z siedmioletnim synem. Za to zostali skazani na rok
więzienia. Nie mniejsze doświadczenie kryminalne miał Sosnowski, który w latach
1982-1984 odsiadywał karę za włamania i kradzieże.
Po wyjściu z „Przystanku” schowali się w bramie przy ulicy
Waryńskiego, gdzie czekali na ofiary atakując z zaskoczenia. Po pierwszych ciosach
Józefowi D. udało się uciec i to prawdopodobnie uratowało mu życie, choć może gdyby
obaj uczestniczyli w bójce nie doszłoby do sytuacji dwóch na jednego i
powolnego masakrowania denata. Sekcja zwłok ewidentnie wykazała im przyczyną nagłej
śmierci był krwotok wewnątrzczaszkowy spowodowany brutalnym pobiciem, kopaniem
w głowę oraz skakaniem po niej kiedy to Marian K. stracił przytomność i nie
mógł już się bronić. Mirgos nie miał również wiarygodnego wyjaśnienia na ranę,
którą miał na palcu. Jak się okazało była ona konsekwencją ugryzienia przez
walczącego Mariana K.
Prokurator nie miał wątpliwości formułując akt oskarżenia, a
Sąd Rejonowy w Żyrardowie wydając wyrok dwunastu lat pozbawienia wolności dla
Sosnowskiego oraz dziesięciu dla Mirgosa oraz pozbawienia praw publicznych na
okres pięciu lat również nie wątpił w winę oskarżonych. Wyższy wyrok dla
Sosnowskiego spowodowany był tym, że to on wykazywał większą agresję podczas
pobicia ze skutkiem śmiertelnym, mimo że w samej restauracji to Mirgos wykazywał
większą agresję.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz