piątek, 6 września 2019

Epizod 158 - bezsensowne zabójstwo na Waryńskiego


W ostatni dzień stycznia 1986 roku, tuż po godzinie dwudziestej pierwszej, komenda żyrardowskiej milicji otrzymała informację o leżącym przy ulicy Waryńskiego 50  i niedającym znaków życia mężczyźnie. Wysłany na miejsce patrol potwierdził ten fakt, a wezwany równocześnie lekarz pogotowia mógł tylko stwierdzić zgon. W toku działań operacyjnych szybko udało się potwierdzić tożsamość denata. Był to czterdziestosześcioletni Marian K., pracownik żyrardowskiego „Polmozbytu”, którego zmasakrowane ciało, po przeprowadzeniu oględzin miejsca, zostało przetransportowane do prosektorium. Obrażenia jakie stwierdzono tylko po pobieżnym obejrzeniu ciała, prawie w stu procentach wskazywały na ofiarę brutalnego pobicia i tym kierunku rozpoczęto śledztwo. Skierowanym do jego przeprowadzenia śledczym szybko udało się ustalić, iż tego feralnego dnia, w restauracji „Przystanek” przy ulicy 1-go Maja 74, zamordowany przebywał w towarzystwie spotkanego na dworcu kolegi, Józefa D. Jako, że dawno się nie widzieli udali się restauracji na tzw. „jednego”, gdzie wypili jednak znacznie więcej. Podczas koleżeńskiego spotkania, jak zeznali później świadkowie, zaczepiani byli przez dwóch młodych ludzi, którzy im więcej wypili, tym stawali się coraz bardziej agresywni. Szybko ustalono personalia podejrzanych. Okazali się nimi 31-letni P. Sosnowski oraz 29-letni A. Mirgos. Obu tymczasowo aresztowano i poddano przesłuchaniu. Do morderstwa jednak się nie przyznawali, zasłaniając się niepamięcią spowodowaną alkoholem. Sosnowski przypominał sobie tylko, że jakiś mężczyzna bił się z Mirgosem, natomiast Mirgos nie tyle atakował co się bronił przed agresorem. Fakty były jednak zgoła odmienne. W toku postępowania przesłuchano świadków z pobliskiego „Przystanku” oraz znajomą morderców, do której udali się tuż po śmiertelnym pobiciu. Krystyna J. widząc w jakim stanie znajdują się jej znajomi oraz biorąc pod uwagę ich haniebne przechwałki o „dołożeniu nieznajomemu” kazała opuścić im swoje mieszkanie.

Pod natłokiem oskarżeń i chyba po uświadomieniu sobie powagi swojego czynu, oskarżeni opisali przebieg zdarzenia. Otóż Mirgos pijąc w restauracji szukał zaczepki i miał ochotę kogoś pobić, a że trafili się Marian K oraz Józef D. to już zupełny przypadek. Jeden i drugi od wielu lat nadużywali alkoholu oraz wywoływali awantury. Okazało się, że już w 1981 roku Mirgos wraz z innym kolegą Janem W. pobili na 1-go Maja Adolfa M. i nic sobie nie robili z tego, że był on razem z siedmioletnim synem. Za to zostali skazani na rok więzienia. Nie mniejsze doświadczenie kryminalne miał Sosnowski, który w latach 1982-1984 odsiadywał karę za włamania i kradzieże.

Po wyjściu z „Przystanku” schowali się w bramie przy ulicy Waryńskiego, gdzie czekali na ofiary atakując z zaskoczenia. Po pierwszych ciosach Józefowi D. udało się uciec i to prawdopodobnie uratowało mu życie, choć może gdyby obaj uczestniczyli w bójce nie doszłoby do sytuacji dwóch na jednego i powolnego masakrowania denata. Sekcja zwłok ewidentnie wykazała im przyczyną nagłej śmierci był krwotok wewnątrzczaszkowy spowodowany brutalnym pobiciem, kopaniem w głowę oraz skakaniem po niej kiedy to Marian K. stracił przytomność i nie mógł już się bronić. Mirgos nie miał również wiarygodnego wyjaśnienia na ranę, którą miał na palcu. Jak się okazało była ona konsekwencją ugryzienia przez walczącego Mariana K.

Prokurator nie miał wątpliwości formułując akt oskarżenia, a Sąd Rejonowy w Żyrardowie wydając wyrok dwunastu lat pozbawienia wolności dla Sosnowskiego oraz dziesięciu dla Mirgosa oraz pozbawienia praw publicznych na okres pięciu lat również nie wątpił w winę oskarżonych. Wyższy wyrok dla Sosnowskiego spowodowany był tym, że to on wykazywał większą agresję podczas pobicia ze skutkiem śmiertelnym, mimo że w samej restauracji to Mirgos wykazywał większą agresję.   

Brak komentarzy: