Widząc jak efektywna i dochodowa jest lniarska fabryka Dittricha w odległej Osadzie Fabrycznej, przedsiębiorca Władysław Kronenberg postanowił również uszczknąć coś z tego lnianego tortu. Ambitnym celem było stworzenie zakładu, który przerośnie ówczesnego monopolistę na rynku lniarskim. Założenie i początki mogły rzeczywiście wskazywać na powodzenie tego trudnego zadania. Park maszynowy, zakupiony przez Kronenberga był o wiele nowszy i wydajniejszy, a lokalizacja na trasie Drogi Żelaznej Warszawsko-Wiedeńskiej dawała taki sam dostęp do rynków zbytu jak i ogromnego konkurenta. Zlokalizował on wtenczas nową fabrykę w osadzie Ostatni Grosz pod Częstochową, dziś już będącej dzielnicą miasta. Interesująca i ciekawie brzmiąca nazwa pochodziła prawdopodobnie od nazwy karczmy, w której mieszkańcy przepijali ostatnie pieniądze.
widok na fabryke "Błeszno" |
Nie spodziewał się jednak, że nabywcy na rynku są aż tak przywiązani do produktów zakładów żyrardowskich, że już na starcie został praktycznie pozbawiony możliwości sprzedaży własnych wyrobów. Działo się tak, gdyż produkty zakładów żyrardowskich posiadały taką renomę i jakość na rynku, że praktycznie niemożliwym było wejście w tą gałąź przemysłu.
Mimo tej nieudanej próby konkurowania z Dittrichowską fabryką, czujnym oczom przedsiębiorcy z Osady Fabrycznej nie umknął jednak fakt próby założenia fabryki mogącej stanowić konkurencję dla jego zakładów Także na reakcję Karola Dittricha nie trzeba było długo czekać. Niespełna dwa lata po rozpoczęciu działalności, w roku 1885 odkupił ja od zrezygnowanego brakiem dochodów Kronenberga za 50% poniesionych kosztów, czyli 1 mln.
Nowi właściciele przerobili fabrykę na przędzanię i tkalnię juty. Importując surowiec aż z Indii skupili produkcję głównie na workach jutowych używanych między innymi w cukrownictwie. Ponadto dla własnych potrzeb rozpoczęli produkcję opakowań na własne wyroby. Zatrudnienie i wartość produkcji w fabryce "Błeszno" rosły stopniowo osiągając maksimum produkcji w 1896 roku przy zatrudnieniu 980 osób. Kiedy jednak w pobliżu powstały konkurencyjne przedsiębiorstwa "Stradom" i "Warta", Towarzystwo Akcyjne Zakładów Żyrardowskich postanowiło ją sprzedać, do czego doszło w 1900 roku. Kwota jaką otrzymano była niebagatelna, bo aż 860 tysięcy rubli zasiliło kasę zakładów.
Jako, że fabryka „Błeszno” znajdowała się na trasie kolei Warszawsko-Wiedeńskiej, transport produktów tak na eksport jak i dla własnych celów do fabryki żyrardowskiej był dużo szybszy, sprawniejszy i tańszy. Nie każdy jednak pochwalał nabycie zakładów pod Częstochową przez Dittricha. W bardzo nieprzychylnym tonie wypowiadały się wówczas gazety, na czele z „Tygodniem”, określając sprzedaż tejże, praktycznie nawet nieuruchomionej fabryki kapitałowi niemieckiemu, jako skandal i kolejny krok do całkowitej germanizacji. Oliwy do ognia dolewała również deklaracja Dittricha, że w fabryce nie będzie zatrudniany żaden pracownik, który nie zna języka niemieckiego.
W 1900 roku Dittrich zakład sprzedał francuskiej spółce akcyjnej "Societe Textille "La Czenstochovienne" (Towarzystwo Przędzalnicze "Częstochowianka") z siedzibą w Roubaix. Spółka rozbudowała fabrykę, rozszerzając asortyment jej wyrobów, uruchamiając między innymi zakłady bawełniane. Przed I wojną światową była ona jedną z największych fabryk w Kongresówce. Po II wojnie światowej przedsiębiorstwo przeszło pod zarząd państwowy, aby po likwidacji tkalni jutowej, otrzymać nazwę Częstochowskie Zakłady Przemysłu Bawełnianego „Ceba”.
Niestety tak jak zakłady żyrardowskie, również "Ceba" została zlikwidowana.
Znamienne jest również to, że Kronenberg po niepowodzeniu z założeniem zakładów pod Częstochową porzucił całkowicie działalność przemysłową, przeprowadził się do doskonale znanego mu Paryża, gdzie w młodości studiował i…został kompozytorem, tworząc głównie pieśni patriotyczne.
1 komentarz:
Smutne to i przygnębiające, że tak potężne zakłady już są przeszłością. Kolejny świetny post.
Prześlij komentarz