Dziś, po zgoła pięćdziesięciu latach od ostatniego kapitalnego remontu "Familijniak" znów nie prezentuje się najlepiej. Odpadające tynki, przestarzała konstrukcja oraz nieergonomiczne pomieszczenia, klatki schodowe oraz korytarze, aż proszą się o ponowny remont i dostosowanie do dzisiejszych realiów. Zwłaszcza, że mury te, pamiętają najstarsze dzieje Żyrardowa, kiedy to ulica Familijna kończyła się na wysokości Szkolnej, a osiedle "czerwoniaków", z których słynie miasto było tylko pieśnią przyszłości.
Żyrardowski kolos, wybudowany w latach 60-tych XIX wieku, niesie ze sobą kawał historii miasta, fabryki, a przede wszystkim pokoleń jego mieszkańców, z których każdy mógły opowiedzieć swoją własną historię.
W pierwotnych zamierzeniach "Familijniak" miał być tylko koszarami przejściowymi na czas budowy nowego osiedla robotniczego w Osadzie. Widząc jednak jego potencjał postanowiono umieścić w nim magazyn fabryczny.
"Familijniak" |
Po niezbędnych przeróbakch udał się wygospodarować kilkadziesiąt lokali. Przerobiono parter oraz II i III piętro, tworząc mieszkania jedno i dwuizbowe. I piętro, odmiennie od reszty budynku, zajmowały w większości cztery sale, wynajmowane najbiedniejszym osobom, głównie samotnym kobietom zwanym potocznie "salówki". Każda z nich miała swój skromny i niewielki kąt, przegrodzony przeważnie kotarą, zasłonką, szafą lub najzwyczajniejszą w świecie derką zamocowaną na sznurkach. Niewielka powierzchnia pozwalała jedynie na postawienie tam krzesła lub stołka oraz materaca lub niewielkiego łóżka. Panujący wewnątrz półmrok i otaczający zewsząd zaduch nadawały temu miejscu jakże ponury charakter. Jednak nawet za tak wątpliwe luksusy Zakłady pobierały tygodniową opłatę w wysokości piętnastu kopiejek.
Jeśli chodzi o higienę osobistą to dostępna była toaleta, a raczej wygódka, jedna na piętrze, tak samo jak kran z w wodą Od strony ulicy Wiskickiej wybudowana została drewniana klatka schodowa z krętymi schodami służąca jako droga przeciwpożarowa.
Niestety każdy nadmiernie eksploatowany budynek ma swoją wytrzymałość, zwłaszcza, jeśli nie jest w żaden sposób konserwowany. W latach sześćdziesiątych XX wieku budynek na skutek braku jakichkolwiek remontów zaczął rozsypywać się w zastraszającym tempie, stwarzając realne niebezpieczeństwo dla mieszkańców. Budynek, w niemałymi kłopotami opróżniono i po skrupulatnych badaniach ekspertów... postanowiono odremontować. Nim jednak znaleziono wykonawcę robót został on rozszabrowany z każdej cokolwiek wartej części.
Dopiero w połowie lat 60-tych przystąpiono do remontu kapitalnego. Wymieniono praktycznie wszystko, łącznie ze stropami i ścianami. Zlikwidowano labiryntowe korytarze, w których jeszcze niedawno nieobeznany z budynkiem gość, mógł zabłądzić szukając wyjścia, wystarczyło jedynie skręcić w złą stronę. Zlikwidowano równiez tak charakterystyczne dla historii "Familijniaka" sale. Cały budynek skanalizowano, a we większych mieszkaniach założono osobne łazienki i ubikacje. Jedyne co pozostało niezmienione, to szara elewacja, która po dziś dzień przyjmuje coraz to ciemniejsze odcienie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz