Dwudziestu czterech obywateli pojmanych kilka tygodni wcześniej
na fali zakrojonych na szeroką skalę łapanek przetaczających się jak walec
przez Generalna Gubernię. Dowieziono ich z Pawiaka, oskarżając o działanie na
niekorzyść Rzeszy. Wiadomym było, że jest to jednak typowa akcja odwetowa,
odwet za wcześniejszą śmierć żołnierza niemieckiego oraz ranienie dwóch innych. Można domniemywać, iż chodzi o nieudany zamach na Paprzyckiego, a konkretnie pomylenie jego osoby z Berentem, którego zastrzelili Skrowaczewski z Wolskim ps. Wilk"
Dokładnie o godzinie 11:55 najpierw jedna, a następnie kolejna salwa zagrzmiały w centrum Żyrardowa. Kiedy ucichło echo wystrzałów, oczom obecnych ukazał się potworny widok. Dwadzieścia cztery ciała w rozszerzającej się kałuży krwi, leżały pod ceglanym murem tkalni. Tych, którzy się ruszali SS-man dobijał z pistoletu. Po wykonaniu „zadania” żołnierze załadowali ciała na ciężarówkę i wywieźli w nieznanym kierunku, natomiast inni za pomocą specjalnie przygotowanego piachu maskowali krwawe ślady.
Niemcy do egzekucji przygotowali się w każdym calu. Droga przez miasto, od strony przejazdu była obstawiona przez żołnierzy, a sam plac odgrodzony kordonem wojska. Ludność polska dostała kategoryczny zakaz obserwowania egzekucji, a każda osoba przypatrująca się przez okna mogła liczyć się z utratą życia. Lufy karabinów omiatały pobliskie budynki czekając tylko na możliwość wypuszczenia serii. Na szczęście dla zachowania tejże tragicznej historii jeden z pracowników magistratu, Jan Gmurek z narażeniem życia obserwował skrycie poczynania Niemców na zewnątrz, czyny które następnie mógł przekazać. A mógł znaleźć się wsród zamordowanych. Tylko interwencja pracownicy Behnke, która zaręczyła za niego, iż nie można pozbyć się tak wykwalifikowanego księgowego oraz referenta budżetowego, uratowało go od niechybnej śmierci.
Co w takim razie wpłynęło na tak bestialską zbrodnię? Otóż nasilenie terroru związane było z wejściem w życie rozporządzenia gubernatora Hansa Franka z 2 października 1943 roku „o zwalczaniu zamachów na niemieckie dzieło odbudowy w Generalnym Gubernatorstwie”. Aby złamać polski ruch oporu postanowiono stosować odpowiedzialność zbiorową, a czyn dokonany traktowano na również z planowanym. Jedyną słuszną karą był wyrok śmierci z natychmiastowym wykonaniem. Starano się w ten sposób zastraszyć społeczeństwo polskie, a miejsca straceń wybierano celowo w centrach miast i miasteczek, aby w jak największym stopniu nadać wysokiego znaczenia pospolitemu mordowi. Celowe było również wywieszanie obwieszczeń informujących o wykonanym wyroku.
Oczywiście pod pojęcie „zamachów” podciągnięto nawet nielegalny handel, czy ubój. Wszystkie niemieckie posterunki zostały wyposażone w daleko idące pełnomocnictwa łącznie z powoływaniem doraźnych sądów, które wymierzały kary. Jakby tego było mało, od 25 września 1943 roku, dowódcą SS i Policji w dystrykcie warszawskim został mianowany Franz Kutschera zwolennik twardej ręki i masowych egzekucji jako jedynego środka na spacyfikowanie krnąbrnych Polaków. Za rządów Kutschery właśnie, na ulicach miast dystryktu, odbywały się egzekucje miejscowych obywateli dowożonych specjalnie wprost z Pawiaka. Taka właśnie egzekucja miała miejsce w Żyrardowie owego krwawego czwartku, 18 listopada 1943 roku.
Dokładnie o godzinie 11:55 najpierw jedna, a następnie kolejna salwa zagrzmiały w centrum Żyrardowa. Kiedy ucichło echo wystrzałów, oczom obecnych ukazał się potworny widok. Dwadzieścia cztery ciała w rozszerzającej się kałuży krwi, leżały pod ceglanym murem tkalni. Tych, którzy się ruszali SS-man dobijał z pistoletu. Po wykonaniu „zadania” żołnierze załadowali ciała na ciężarówkę i wywieźli w nieznanym kierunku, natomiast inni za pomocą specjalnie przygotowanego piachu maskowali krwawe ślady.
Niemcy do egzekucji przygotowali się w każdym calu. Droga przez miasto, od strony przejazdu była obstawiona przez żołnierzy, a sam plac odgrodzony kordonem wojska. Ludność polska dostała kategoryczny zakaz obserwowania egzekucji, a każda osoba przypatrująca się przez okna mogła liczyć się z utratą życia. Lufy karabinów omiatały pobliskie budynki czekając tylko na możliwość wypuszczenia serii. Na szczęście dla zachowania tejże tragicznej historii jeden z pracowników magistratu, Jan Gmurek z narażeniem życia obserwował skrycie poczynania Niemców na zewnątrz, czyny które następnie mógł przekazać. A mógł znaleźć się wsród zamordowanych. Tylko interwencja pracownicy Behnke, która zaręczyła za niego, iż nie można pozbyć się tak wykwalifikowanego księgowego oraz referenta budżetowego, uratowało go od niechybnej śmierci.
Co w takim razie wpłynęło na tak bestialską zbrodnię? Otóż nasilenie terroru związane było z wejściem w życie rozporządzenia gubernatora Hansa Franka z 2 października 1943 roku „o zwalczaniu zamachów na niemieckie dzieło odbudowy w Generalnym Gubernatorstwie”. Aby złamać polski ruch oporu postanowiono stosować odpowiedzialność zbiorową, a czyn dokonany traktowano na również z planowanym. Jedyną słuszną karą był wyrok śmierci z natychmiastowym wykonaniem. Starano się w ten sposób zastraszyć społeczeństwo polskie, a miejsca straceń wybierano celowo w centrach miast i miasteczek, aby w jak największym stopniu nadać wysokiego znaczenia pospolitemu mordowi. Celowe było również wywieszanie obwieszczeń informujących o wykonanym wyroku.
Oczywiście pod pojęcie „zamachów” podciągnięto nawet nielegalny handel, czy ubój. Wszystkie niemieckie posterunki zostały wyposażone w daleko idące pełnomocnictwa łącznie z powoływaniem doraźnych sądów, które wymierzały kary. Jakby tego było mało, od 25 września 1943 roku, dowódcą SS i Policji w dystrykcie warszawskim został mianowany Franz Kutschera zwolennik twardej ręki i masowych egzekucji jako jedynego środka na spacyfikowanie krnąbrnych Polaków. Za rządów Kutschery właśnie, na ulicach miast dystryktu, odbywały się egzekucje miejscowych obywateli dowożonych specjalnie wprost z Pawiaka. Taka właśnie egzekucja miała miejsce w Żyrardowie owego krwawego czwartku, 18 listopada 1943 roku.
Następnego dnia na mieście, okupant porozwieszał obwieszczenia informując, iż m.in. za nielegalne posiadanie broni oraz udział w nielegalnych organizacjach, w dniu 17 listopada na karę śmierci zostało skazanych 46 osób. Pierwszych dwudziestu z listy rozstrzelano właśnie w Żyrardowie, następnych dwudziestu w Grodzisku Mazowieckim. Obwieszczenie mówiło tylko o dwudziestu. Jak widać dla Niemców cztery kolejne ludzkie życia były nic nie warte. Każdy jednak doskonale wiedział, że owo obwieszczenie było tylko fałszywym oskarżeniem. Tak naprawdę egzekucja pod murem była pospolitym i okrutnym odwetem.
Pozostałe sześć osób zostało "dobrodusznie" uwolnionych, z przesłanką zadenuncjonowania kolejnych osób, winnych czy niewinnych, nie miało to znaczenia.
Egzekucji dokonałi niesławni dla miasta oficerowie SS z 11 korpusu III batalionu 12 pułku SS wraz z miejscową policją.
Waschow, Leber, Karl Amman, Wilhelm Wiesel, Federmann, Pralle, Schund oraz Józef Hottinger, dowódca z willi "Wanda", to nazwiska zbrodniarzy, których ręce splamione zostały krwią polskich obywateli. Niestety żaden z nich nie poniósł kary za swoje niecne czyny.
Po wojnie, Waschow pełnił funkcję oficera policji w Getyndze, mieszkając sobie spokojnie w podmiejskiej willi, Wiesel był policjantem w Hamburgu, Amman w Ulm, Pralle oraz Schund w Hanowerze. Wszyscy wiedli spokojne życie. Na fali protestów, które przetoczyły sie przez Żyrardów w latach 60-tych rozpoczęto miejscowe zbieranie świadków i dowodów zbrodni ludobójstwa, jednak to i nawet zeznania Franza Schattenmana - kucharza z Schuppo, który obsługiwał morderców w willi "Wanda" na łamach dziennika "Die Tet" nie przekonały zachodnioniemieckiego prokuratora do wszczęcia śledztwa, formalnie "z braku dowodów winy".
Dwudziestu czterech polskich obywateli, żołnierzy AK, GL, działaczy PPR, czy w ogóle nie związanych z konspiracją, ojców, braci oraz dziadków zginęło tego dnia pod ceglanym murem fabrycznym w Żyrardowie.
Stefan Zieliński Zygmunt Engelholm Kazimierz Bieganowski
Henryk Ekielski Stanisław Majorek Franciszek Flaszczyński
Bronisław Sentowski Mieczysław Kotowicz Karol Wiśniewski
Leonard Czarnecki Karol Doczkał Mieczysław Maciejewski
Leon Nowak Aleksander Kubaj Edward Gogola
Stanisław Ruciński Ryszard Kloc Jan Grabalski
Maksymilian Gutowski Marian Ruciński Bolesław Pawłowski
Antoni Stasikowski Mieczysław Pliszkiewicz Stanisław Sztark
Cześć ich pamięci!!!
1 komentarz:
Prosiłabym o informacje gdzie można odnaleźć zeznania Franza Schattenmana,czy chociaż artykuł z dziennika Die TeT. W tej egzekucji zginął mój pradziadek i poszukuję wszystkich śladów z nim związanych. Pozdrawiam
Prześlij komentarz