Zagospodarowując plac targowy, który obejmował teren dzisiejszego placu Jana Pawła II, w jego południowej części, troszkę w głębi postanowiono wybudować ochronkę dla dzieci robotników żyrardowskich. Powód jej budowy był prosty.
Szybki rozwój zakładów, a co za tym idzie potrzeba zwiększenia zatrudnienia, zmusiły właścicieli do szukania potencjalnych źródeł siły roboczej. Uwagę ich zwróciła duża liczba niepracujących kobiet, kobiet zajmujących się domem i opieką na swoimi dziećmi. Aktywacja zawodowa tej znacznej liczby przyszłych pracowników byłaby możliwa w przypadku znalezienia możliwości opieki nad ich potomstwem. Postanowiono wówczas wybudować ochronkę dla dzieci robotników, do czego przystąpiono w 1875 roku. Była ona wówczas jedną z pierwszych tego typu placówek w Królestwie Polskim.
Ochronka Fabryczna |
Budynek ochronki został wybudowany na rzucie prostokąta z trzyosiowym ryzalitem od frontu. Budynek zwieńczony jest wieżyczką nakryta hełmem. Budynek główny połączony jest korytarzem, w którym obecnie mieści się szatnia, z salą balową. Po obu stronach wybudowano boczne skrzydła mieszczące sale oraz pomieszczenia sanitarne. Na pierwsze piętro można dostać się trzema klatkami schodowymi. Budynek został wykonany, jak większość fabrycznych budynków, z nieotynkowanej cegły. Rozkład pomieszczeń był również nader funkcjonalny. W części centralnej znajduje sie administracja, a w przedłużeniu "sala Dittricha" wsparta na monumentalnych kolumnach z popiersiem fundatora w centrum, czyli najbardziej reprezentacyjne miejsce w budynku. Boczne skrzydła mieściły klasy dla dzieci oraz część pomieszczeń gospodarczych i sanitarnych. Ponadto w roku 1885 ochronkę rozbudowano.
W
celu zapewnienia opieki nad robotniczymi dziećmi, wybudowano
również budynek mieszkalny dla opiekunek i nauczycielek zwany „babińcem”.
Budynek ten zamieszkiwało około 30 opiekunek. Piękny, obszerny taras
pozwalał na spędzanie wolnego czasu przy herbatce, wnętrze zaś zawierało
obszerny salon z fortepianem oraz czytelnię. Opiekę na dziatwą
roztaczało około trzydzieści nauczycielek oraz co najmniej tyle samo
personelu pomocniczego.
Do
ochronki, w początkowych latach, uczęszczały wszystkie dzieci powyżej
trzech lat, jednak zwiększanie się liczby zatrudnionych, a co za tym
idzie wzrost liczby dzieci wymagających opieki, wymusił ograniczenie się
do jednego dziecka z rodziny. Pozostałymi z reguły zajmowało się
starsze rodzeństwo, bądź z braku takiej możliwości, przebywały z
rodzicami w fabryce pomagając im w pracy.
Wokół
budynku zorganizowano piękny ogród oraz plac zabaw, a klasy zostały
podzielone dla dzieci polskich i niemieckich. Corocznie
w placówce opieką otoczone było około 1000 dzieci, a koszt ich
utrzymania wynosił około 30 tyś rubli, czyli mniej więcej 30 rubli
rocznie na dziecko.
Jednym z najmilej wspominanych dni w roku było Boże Narodzenie, kiedy to sam Karol Dittrich junior odwiedzał dzieci w Ochronce, obdarowywał prezentami i słodyczami. Były to z reguły fartuszki, koszulki, czy spódniczki, a także owoce i ciastka. Taka hojność właściciela zakładów była niezwykle mile widziana i stanowiła, zwłaszcza dla najbiedniejszych dzieci oraz sierot, istotny zastrzyk jakże potrzebnej i niezbędnej pomocy. W podzięce za te dary dzieci zebrane wokół marmurowego popiersia Karola Dittricha śpiewając skomponowaną pieśń dziękczynną, prosiły o zdrowie dla właściciela.
A brzmiało to tak:
"Radośnie gwiazdkę witamy
Szczęśliwy dzisiaj dzień mamy
Przez pana Dittricha dar
Jego ojcowska opieka
Alibo zawsze nas czeka
Więc Cię o Boże prosim w pokorze
Dnia każdego o zdrowie Jego".
Pracownicy ochronki organizowali również zajęcia haftu i szycia dla dziewczynek pomiędzy 7, a 14 rokiem życia przygotowując je, w ten sposób, do przyszłej pracy w zakładach. Tym zajęciem objęte było średnio około 350 podopiecznych.
Karol Dittrich junior w geście wielkiej hojności, kiedy to sprzedał swój pakiet akcji w 1899 roku, przeznaczył 500 tyś. rubli na funkcjonowanie Ochronki w przyszłości.
Jedną z ciekawostek związanych z Ochronką jest obecność w roku 1889, na zaproszenie Karola Dittricha juniora, będącego w drodze z Moskwy do Berlina szacha Persji, dzisiejszego Iranu, który gościł w murach ochronki. Podobnież szach zajechał powozem i witany przez szpaler dzieci wmaszerował do środka ugoszczony przez samego Karola Dittricha juniora.
Otóż, szach persji Nasr - Eddin, a dokładniej Naser ad-Din Szah Kadżar jako pierwszy z władców Persji skierował swoje zainteresowania w kierunku Zachodu, co było ogromnym szokiem w krajach muzułmańskich wrogo nastawionych do krajów giaurów. Wizyta w Żyrardowie odbyła się podczas trzeciej podróży po Europie w roku 1889 , a Szach widział w tych kontaktach możliwości rozwoju edukacji, technologii i nauki, które to następnie wprowadzał we własnem kraju. Starał się podczas tych podróży przedstawić Persję jako starożytny aczkolwiek cywilizowany kraj. Wcześniejsze podróże odbył w latach 1873 i 1878 .
Podczas swojego panowania pozaciągał olbrzymie pożyczki zagraniczne, aby sfinansować swoje osobiste, kosztowne podróże do Europy. Persja stała wówczas na skraju nędzy, a klęski głodu zabierały tysiące ofiar, dwór zaś dla swoich zbytków i przyjemności defraudował publiczne pieniądze na wielce kosztowne podróże. Kraj, za panowania szacha, opanowała wszechobecna korupcja. Wszystko to skończyło się zgładzeniem szacha 19 kwietnia 1896 roku.
I tak na koniec, ciekawostką jest, to, że praprawnuczką szacha jest Marjane Satrapi, reżyserka i scenarzystka nominowanego do Oskara „Persepolis” oraz autorka serii komiksów o tym samym tytułe.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz