poniedziałek, 3 lutego 2014
Epizod 53: Największy zdrajca w szeregach AK - historia Mariana Paprzyckiego
II wojna światowa wyzwalała często w ludziach głęboko skryte instynkty. Pożoga wojenna oraz permanentny strach o każdy nadchodzący dzień, czy aby ten nie jest tym ostatnim, ukazywały w pełnym świetle ludzką siłę i wolę przetrwania, ale także w licznych przypadkach całkowite zdziczenie i wyzbycie się wszelkich norm moralnych.
Byli tacy, których najwymyślniejsze i najokrutniejsze tortury nie były w stanie złamać, byli jednak też tacy, którzy w sytuacji kryzysowej tracili głowę i myśleli tylko jak tu uratować własne istnienie nie patrząc na konsekwencje.
Nie inaczej sytuacja miała się w Żyrardowie, gdzie na kartach historii zapisały się haniebne czyny Mariana Paprzyckiego ps. "Bystry".
Trudno sobie wyobrazić jak słabego i chwiejnego charakteru był to człowiek skoro dla ratowania własnej skóry zdolny był donosić, wskazywać, a nawet zabijać jeszcze niedawnych braci broni.
Kiedy 13 lipca 1943 roku aresztowano "Irkę", dowództwo AK zachodziło w głowę, skąd okupant wiedział tak wiele na temat ukrytej radiostacji, skąd znał rozkład pomieszczeń i wiedział gdzie dokładnie znajdują się skrytki w sklepie przy ulicy 1-go Maja. Dopiero za jakiś czas powiązano fakt aresztowania Paprzyckiego, z doskonałą orientacją oprawców. Kiedy, w krótkim czasie, kolejni członkowie AK byli eliminowani padło wówczas podejrzenie na Mariana Paprzyckiego jeszcze niedawno żołnierza VII plutonu AK odpowiedzialnego za ochronę właśnie tejże radiostacji. Szybko powiązano fakt aresztowania Paprzyckiego przez gestapo oraz anonim, który wysłano aby zdyskredytować go w oczach Niemców, skazując go przy tym na pewną śmierć, zdając sobie sprawę jak ogromną wiedzę posiadal oraz jak niebezpiecznym byłoby jego złamanie podczas przesłuchania. Okazało się jednak, że niedoceniono Paprzyckiego. Widząc, że AK wystawiła go na pewną zgubę, przeszedł na stronę wroga i rozpoczął zdradziecką współpracę. Niemcy, aby odsunąć od niego choćby cień podejrzenia, wywieźli go wraz z innymi do lasu radziejowskiego pozorując egzekucję. Kiedy po kilku dniach pojawił się w Żyrardowie rozpoczął trwającą prawie rok współpracę w okupantem donosząc na dawnych kolegów, znajomych, a nawet wskazując jako podejrzanych, tych znanych tylko z widzenia. Paprzycki do tego stopnia wcielił się w swoją rolę, iż w końcu sam zaczął wykonywać wyroki, a wszystko dla ochrony swojego perfidnego życia. Wkrótce został mianowany tłumaczem, na miejsce zastrzelonego niedawno Funka. Stał się jednak bardzo ostrożny. Nosił przy sobie broń, a na miasto udawał się z obstawą. Również stołowanie się przeniósł do siedziby Schuppo.
Wiedząc o jego zdradzie i jej konsekwencjach wydano na niego wyrok śmierci, a do jego wykonania wyznaczono Jana Skrowaczewskiego ps. "Kłamanio" oraz Zdzisława Wolskiego ps. "Wilk". Niestety obaj nie znając osobiście Paprzyckiego pomylili go z łudząco podobnym Niemcem Berentem i zastrzelili nie tego kogo powinni. Wkrótce na fali represji oraz prawdopodobnie w ramach odwetu odbyła się niesławna egzekucja pod fabrycznym murem. Paprzycki po nieudanym zamachu stał się jeszcze ostrożniejszy, ale również nonszalancki. Obnosił się ze swoim szczęściem głosząc wszem i wobec, iż nie ma takiego co by go zabił. Sytuacja patowa trwała do marca 1944 roku.
Kiedy jednak sąd wojenny AK w składzie Jawa i Florian w dniu 13 marca 1944 roku wydał wyrok śmierci, dni zdrajcy były policzone. Do akcji wyznaczono czterech wyśmienitych żołnierzy z grupy "Szatana", Bronisława Sianoszkę ps. "Bronek", Józefa Bałdygę ps. "Kolt", Piotra Olęckiego ps. "Piotr" oraz Stanisława Rzewskiego ps. "Staszek".
Uzyskano również możliwość dotarcia do Paprzyckiego. Jak się okazało żona Tadeusza Gogoli ps. "Tereba" była szkolną koleżanką żony Paprzyckiego. Szybko nawiązano kontakt i odnowiono znajomość. Gogola spotykał się z Paprzyckim niemal codziennie, na których to spotkaniach pili wódkę. Zamach ciągle odkładano, ale gdy 15 marca dowiedziano się, że Paprzycki znów zabił, tym razem Żydówkę pod Międzyborowem, ustalono datę wykonania wyroku na 19 marca 1944.
Tego dnia jak zwykle od rana Gogola, tym razem z żoną pili, u Paprzyckich na ul. Daszyńskiego. W tym czasie czterej żołnierze AK rozstawili się na miejscach, dwóch w bramie Jakubowskiego na ul. Daszyńskiego po środku rynku, dwaj pozostali na rogu Daszyńskiego i Słowackiego.
Kiedy zabrakło wódki Gogola zaproponował, aby udać się po kolejną butelkę. Wszyscy wyszli z domu, a kiedy zbliżyli się do czekających żołnierzy, "Tereba" wraz z żoną oddalił się mówiąc, że uda się szybko po zakąskę, wskazując skrycie palcem Paprzyckiego.
Wiedząc, który to cel, "Piotr" wyskoczył z bramy i oddał dwa strzały. Zdrajca jednak był na tyle zwinny, iż zdążył wyjąć broń i wypalić, a następnie, krwawiąc z postrzelonej dłoni, zaczął uciekać na skos, przez rynek. Będąc po środku rzucił za siebie granat, co zmusiło pościg do rzucenia się na bruk. W tym momencie pozostający z tyłu "Bronek" oddał serię w kierunku zdrajcy kładąc go trupem. Przeraźliwy krzyk małżonki Paprzyckiego wypełnił przestrzeń targu. Żołnierze, aby być pewnymi podbiegli do zabitego i wpakowali w niego kolejne kule. Razem trzydzieści osiem, a następnie ulicą Krótką przedostali się do Wilczej i dalej do Międzyborowa.
Niemcy o dziwo nie przedsięwzięli działań odwetowych. Widocznie sami poznali się na konfidencie i zdrajcy, natomiast urządzili mu uroczysty pogrzeb, a konduktowi żałobnemu przewodniczyło dwóch księży, którzy narzucili takie tempo marszu, że trudno było za nimi nadążyć.
Zdrajca i morderca spoczął na żyrardowskim cmentarzu, tuż obok swoich ofiar. Nie dane jednak było mu długo cieszyć się wiecznym spokojem w poświęconej ziemi. Tuż po zakończeniu działań wojennych wydobyto zwłoki Paprzyckiego i zakopano poza murami nekropoli, w rowie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
1 komentarz:
chciałbym dowiedzieć się coś więcej w tym temacie jak można się skontaktować
Prześlij komentarz