poniedziałek, 17 marca 2014

Epizod 65: Ocalony żyrardowski kirkut




       Wyjeżdżając z Żyrardowa starą drogą na Henryszew, czyli dzisiejszą Mireckiego,  na końcu tejże ulicy po prawej stronie, za starą drucianą siatką można zobaczyć pozostałości po żydowskim kirkucie, który na szczęście mimo upływu lat i nieprzychylnych historycznych wydarzeń nadal, choć tylko w niewielkiej części, ale jednak zachowuje w pamięci historię żydowskich rodzin żyjących w tym robotniczym mieście.
      Założony w 1874 roku, na terenie  wówczas odległym od najbliższych zabudowań, przeznaczony został na miejsce pochówku coraz prężniej rozrastającej się gminy żydowskiej. Teren ogrodzono płotem, a następnie kolejne rzędy nagrobków, macew, czy tych ostatnich z tumbami, czyli betonowymi półwalcami ustawianymi na macewami, wypełniał powoli przestrzeń cmentarza. Do dziś zachowało się ponad sto pomników, w różnym stanie. Niezależnie jednak  od tego, każda z macew zachwyca walorami artystycznymi, stylistyką oraz widocznym gołym okiem wybitnym poziomem sztuki kamieniarskiej i zdobniczej.
 
      Pionowe płyty z piaskowca zwieńczone zostały najpopularniejszymi symbolami wykuwanymi w ich górnej części. Czy to  świeczniki, lwy, orły, czy też puszki ofiarne, szafy z książkami oraz dłonie uniesione w geście błogosławieństwa.  Wieńczą one półokrągłe zakończenia, mówiąc przy okazji, kto został w danym miejscu pochowany. Mężczyzn z rodu Aarona reprezentowały błogosławiące dłonie, lekarzy – wąż Eskulapa, dzban i misa – potomków Lewiego, lew symbolizujący plemię Judy, czy w końcu jeleń jako pokolenie Naftalego. 
    W całych tych oznaczeniach poszczególne imiona, zawody bądź obejmowane stanowiska miały po prostu swój symboliczny odpowiednik.  W części środkowej macewy znajdują się inskrypcje w języku hebrajskim bądź jidysz, a na kilku pomnikach spolonizowanych Żydów również w języku polskim. Owe inskrypcje zawierały wiele informacji dotyczących zmarłego i jego życia, dzieląc się na części informacyjną, czyli kto został pochowany, laudacyjną – pochwałę życia zmarłego oraz lamentacyjną, wyrażająca ból. Żydzi prześcigali się w wychwalaniu cnót, zacności, pobożności, czy też bogobojności i dzielności osób zmarłych, jakże odmiennie od dzisiejszych standardów prezentowanych na katolickich cmentarzach.
        Sam rytuał przygotowania i pochówku przebiegał jakże odmiennie od naszego. Ciało musiało być pochowanie w przeciągu 24 godzin od śmierci. Organizacją zajmowała się grupa mężczyzn bądź kobiet w zależności od płci zmarłego. Ciało było dokładnie myte i czyszczone łącznie z przewodem pokarmowym, także za pomocą lewatywy. Zmarły nie mógł pozostać sam, aż do pogrzebu, co związane było z szacunkiem dla współbrata. Ciało zawijano w biały całun na znak oczyszczenia i układano je w zwykłej drewnianej trumnie, ponieważ po śmierci wszyscy są równi. Pochówku dokonywało się w ziemi i niedopuszczalne było kremowanie czy balsamowanie. Jak widać pogrzeb żydowski miał w sobie wiele tradycyjnych rytuałów ściśle przestrzeganych przez gminę. 
         
     Na żyrardowskim kirkucie znajduje się również symboliczny obelisk zakończony płomieniem, poświęcony pomordowanym przez hitlerowców Żydom oraz Samuelowi Meppen’owi, niestrudzonemu orędownikowi  odbudowania cmentarza po wojennych zniszczeniach. Żyrardowska nekropolia oprócz tradycyjnych macew zawiera również dwa obeliski z czarnego granitu poświęcone małżeństwu Oxner -  Benjaminowi i Salomei, żydowskiemu przedsiębiorcy, na tyle zasymilowanemu z Polakami, iż ich nagrobki zawierają także polskie napisy.
     Patrząc na wielkość terenu jaki został przeznaczony pod cmentarz, możemy być pewni, iż zachowane nagrobki to tylko niewielka część pierwotnej ich liczby. Potwierdza to również fakt brukowania m.in. wjazdu do szkoły muzycznej przez Niemców podczas II wojny światowej tymi właśnie macewami. Kilka furmanek płyt pokryło wjazd na teren starej szkoły, gdzie okupant rozlokował swoje tabory, dewastując w ten sposób delikatne macewy z piaskowca na zawsze zniszczył dużą część historii miasta Żyrardowa.

Brak komentarzy: