piątek, 27 września 2013

Epizod 18: Śmierć znienawidzonego Volksdeutscha Andersa


          Kilka minut po 6:30, 3 listopada 1943 roku puste jeszcze przestrzenie ulicy Sokulskiej wypełnił głośny huk wystrzałów. Zanim pojawili się gapie, zanim wystraszeni i nad wyraz ostrożni żandarmi pojawili się na miejscu, sprawcy zamieszania dawno już rozpłynęli sie w mroku wilgotnego i zimnego poranka.
     
         Tak zakończył swoje haniebne życie Marian Anders, Volksdeutsch, donosiciel i tyran, który słynął z niebywałego sadyzmu w stosunku do nielicznych robotników żyrardowskiej fabryki. 
ul. Żeromskiego (dawniej Sokulska)
Tuż po rozpoczęciu okupacji Żyrardowa przez Niemców wstapił do "Werkschutzu" obejmując stanowisko portiera w fabryce. Zadaniem, z którego wywiązywał się nota bene nad wyraz przykładnie, było przeprowadzanie rewizji. Nastawiony tylko na zysk i pomnażanie pieniądza był wyjątkowo aktywny i skuteczny w wykrywaniu przypadków kradzieży. Pomocna mu była w tym bieda panująca w mieście, zmuszająca robotników do podejmowania ryzyka wyniesienia z zakładów, choćby skrawka materiału, który następnie można było wymienić na coś do jedzenia, dla głodującej rodziny. "Krzywousty", bo tak się o nim mówiło z racji jego krzywych warg, w przypadku wykrycia kradzieży, bił sprawcę niemiłosiernie, często do nieprzytomności, a następnie gorliwie oddawał w ręce nazistowskiej machiny. Do tego stopnia został zaślepiony manią pieniądza, że często zastępował współpracowników na stanowisku, aby jak najwięcej zarobić. 
     
         Klamka zapadła, gdy w sadystycznym szale pobił cieżarną dziewczynę. 
Na zlecenie kwatery głównej, wyrok śmierci na Andersie wykonali Antoni Mińkowski, Waldemar Szulc oraz Leon Głowacki. 
     
grób Mariana Andersa na cmentarzu ewangelickim
       Obserwując go przez kilka dni ustalili, że około 6:30 wychodzi do pracy z mieszkania przy ulicy Sokulskiej, które otrzymał za wzorowe wywiązywanie z powierzonych mu obowiązków. Trzej żołnierze zaczaili się na niego koło domu Lutza. 
      
       Antoni Mińkowski, będący wykonawcą wyroku, oddał śmiertelne strzały, a następnie całą trójka, przez nikogo nie niepokojona, dostała się do bazy na Papiernii.
   

    Tak oto kolejny, znienawidzony "przyszywany Niemiec" zapłacił za swoje czyny.         

Brak komentarzy: