niedziela, 3 listopada 2013

Epizod 30: Nie całkiem zapomniany nagrobek - Leon Waligóra


         Niski, niepozorny grób (E3/2/9) ukryty pomiędzy nowszymi i bogatszymi pomnikami zupełnie nie przypomina wzniosłych mogił polskich żołnierzy, na których corocznie zapalone przez tłumy przybyszów, świecą się ogromne ilości przeróżnych lampek i zniczy, przypominając nam o tamtych okrutnych latach okupacji. Również on, Leon Waligóra, wniósł swój wielki wkład w walkę z okupantem, oddając swoje życie za wolność.
     
 
        Leon Waligóra trafił do Żyrardowa po klęsce września 39 r. i pozostał na tym terenie ukrywając się przez hitlerowcami. Dla zmylenia okupanta zmienił nazwisko na Kuran i podjął pracę w cegielni w Radziejowicach.
Tam nawiązał kontakty z żyradowskim ruchem oporu stając sie w krótkim czasie dowódcą 13 plutonu zajmującego się organizowaniem akcji dywersyjnych oraz wykonującego wyroki śmierci.
Leon Waligóra "Leon"

          To pod jego dowództwem udało się zlikwidować volksdeutscha "granatowego" Mathiasa Hegenbardta, czy uszkodzić radiostację w Grodzisku Mazowieckim. Pluton Waligóry zajmował się również wysadzaniem torów, akcjami dywersyjnymi na mleczarnie czy przeprowadzaniem pouczających rozmów z volksdeutschami, którzy zbyt gorliwie traktowani swoje obowiązki po podpisaniu list.  


       Nadszedł niestety pamiętny 5 września kiedy "Leon" został najprawdopodobniej zdradzony. Mówi się nieoficjalnie, że przez zaufanego kompana "Sępa", którego krótko wcześniej aresztowano w Warszawie na ul. Żabiej,. ale nie są to informacje do końca pewne. 
        Niemniej jednak Waligóra wraz z dwoma kompanami został osaczony przez gestopowców w gajówce u zaprzyjaźnionego z AK-owcami Józefa Wiśniewskiego na Piotrowinie, lokalu gdzie czuł się całkowicie bezpieczny. Zaskoczeni partyzanci nie byłi w stanie skutecznie się bronić, gdyż właśnie w tamtym momencie zajęci byli czyszczeniem broni. 





Trzech żołnierzy AK Leon Waligóra, Zdzisław Wolski "Wilk" oraz Józef Kowalczyk "Cietrzew" rzucili się instynktownie do ucieczki. Każdy w innym kierunku. "Leon" boczną furtką wybiegł na pole i zaczął biec w stronę pobliskiego lasu. "Wilk" przeskoczył przez płot na sąsiednią posesję i ukrył się w studni i w ten sposób udało mu się ocalić życie. "Cietrzew" natomiast, jako że wybiegł ostatni, puścił sie przebojem przez podwórko i główną furtkę. Na jego szczęście Niemcy rozbiegli sie po posesji zostawiając jedynie kierowcę przy samochodzie. Zupełnie zaskoczony Niemiec schował się za nim, co pozwoliło partyzantowi dobiec do torów kolejowych, gdzie trafiony został w nogę. Udało mu się jednak, mimo upływu krwi, dostać się do leśniczówki Piotra Kłosiewskiego w Puszczy Mariańskiej. Mniej szczęścia miał Waligóra. Mimo podjętej próby ucieczki, został trafiony i upadł w połowie drogi do lasu na polu buraków, a następnie dobity strzałem w głowę.
miejsce śmierci Leona Waligóry

      Dziś w miejscu śmierci "Leona" stoi pamiątkowy kamień, przed którym praktycznie zawsze świecą się znicze.


2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Bardzo ciekawa historia ,postać warta poznania ��

Unknown pisze...

Nie jest opowiedziane ze uciekl z transportu do Katynia.